W czerwcu z DKFem Politechnika zanurzymy się w argentyńskie jezioro tajemnic. Dwuczęściowe Trenque Lauquen Laury Citarelli to nie tyle film, co osobliwa ekspedycja przez dziwne miejsca, stare listy i niedopowiedziane historie.
Nie każda zagadka czeka na rozwiązanie – czasem wystarczy się w niej zgubić. W czerwcowym wydaniu DKF Politechnika zapraszamy Was na Trenque Lauquen, rozłożoną na dwa seanse opowieść drogi bez GPS-a. Zamiast odpowiedzi – splątane ścieżki. Zamiast prawdy – wariacje, które Borgesa mogłyby przyprawić o zawrót głowy.
Laura (Laura Paredes) – botaniczka, głos w lokalnym radiu, kobieta z przeszłością i obsesją – znika bez słowa. W ślad za nią ruszają dwaj mężczyźni: Rafa, jej chłopak z Buenos Aires, i Ezequiel, lokalny urzędnik, który był z Laurą bliżej, niż gotów jest przyznać. Szybko okazuje się, że ta podróż nie prowadzi wyłącznie przez mapę prowincji, a raczej przez fikcje, które Laura zostawiła jak porozrzucane okruszki chleba: listy miłosne ukryte w książkach, wodne bestie rodem z klasyki sci-fi i opowieści, które same piszą się na nowo.
Film Laury Citarelli – współtwórczyni kolektywu El Pampero Cine – nie jest klasycznym thrillerem, choć korzysta z jego kostiumu. Nie rozwiązuje sprawy, tylko ją rozszczepia, rozciąga i rozbraja – podobnie jak robiła to La flor Mariano Llinása czy Historias extraordinarias. Dla El Pampero Cine fabuła to nie obowiązek, ale pretekst. Kino nie ma zamykać historii, ma ją otwierać, mnożyć możliwości, iść bokiem.
I tak Trenque Lauquen wymyka się formatom: jest rozbite na dwanaście rozdziałów, podzielone na dwie części, złożone z różnych gatunków i języków – romans, kryminał, realizm magiczny, film przygodowy, sci-fi klasy B. W jednej scenie przywołuje Antonioniego, w innej gra thereminem, w jeszcze innej przypomina echa Twin Peaks. Ale cały czas towarzyszy mu ta sama energia: ciekawość jako siła napędowa fabuły, kobieta jako badaczka, nie ofiara, a film jako organizm, który oddycha i zmienia kształt.
Za tą mutacją stoi właśnie El Pampero Cine – argentyńska grupa filmowa, która od lat tworzy własny model produkcji: bez wsparcia wielkich instytucji, za to z pełną wolnością twórczą, długim czasem pracy, eksperymentalną formą i skrajną niezależnością. To twórcy, którzy wiedzą, że proces może być ważniejszy niż rezultat, że film może być szkicem, zapisem przyjaźni, dokumentem samego powstawania.
Jeśli lubicie, gdy kino nie prowadzi za rękę, a raczej puszcza wolno w labiryncie – to jest wyprawa dla Was.