Wojna i pokój – dwa słowa, które pozornie sąsiadują tylko w tytule powieści Tołstoja. A jednak w kinie japońskim od lat funkcjonują jak nierozłączna para – dwa bieguny tej samej opowieści. W ramach Sakura Festival 2025 zapraszamy Was na siedem dni z filmami, które nie zawsze pokazują konflikt wprost, ale zawsze pozwalają go przeżyć – z dystansu, z czułością, z refleksją. Od 12 do 18 maja na naszych ekranach zagości przegląd Mistrzowie Kina Japońskiego – siedem wieczorów z historiami o przemocy, przebaczeniu, pamięci i tym, co zostaje między słowami.
Zaczynamy z rozmachem – Sobowtór Akiry Kurosawy to film, który na wielu poziomach opowiada o pustce ukrytej pod pozorem siły. Mamy XVI-wieczną Japonię, bitwy, zbroje, proporce – ale w centrum opowieści stoi człowiek, który nie jest tym, za kogo wszyscy go biorą. Złodziej, skazaniec, który dostaje drugie życie jako sobowtór wodza. I musi nauczyć się grać tę rolę lepiej niż oryginał. Kurosawa nie tylko maluje monumentalne kadry – on snuje elegię o iluzji władzy, o tym, co zostaje, gdy znikają bohaterowie. A właściwie: czy w ogóle jacyś byli?
Z Kurosawy płynnie przechodzimy do pozycji, która wprowadza zupełnie inny język emocji. Wesołych świąt, pułkowniku Lawrence Nagisy Ôshimy to film, który mógłby być dramatem wojennym, ale jest też queerowym love story, portretem obsesji, kulturowym zderzeniem i muzycznym transsem. Spotkanie dwóch mężczyzn – alianckiego jeńca i japońskiego oficera – staje się czymś znacznie bardziej osobistym niż relacją oprawca–więzień. David Bowie i Ryūichi Sakamoto nie potrzebują wielu słów, żeby zbudować atmosferę, od której robi się duszno. Kino, które prowokuje i nie daje gotowych odpowiedzi. I chyba właśnie dlatego działa tak mocno.
A potem – przeskok w przyszłość. Ghost in the Shell Mamoru Oshii zabiera nas do roku 2029, ale tak naprawdę pyta o bardzo współczesne rzeczy: gdzie kończy się ciało, a zaczyna świadomość? Czy jesteśmy jeszcze sobą, jeśli nasz „umysł” da się skopiować? Major Motoko Kusanagi, cyborg z duszą (albo z czymś, co przypomina duszę), ściga hakera, który być może już dawno przestał być człowiekiem. Tytuł wygląda oszałamiająco, nawet dziś – a może zwłaszcza dziś – i nie boi się filozofii. Ale nie takiej z podręcznika. Raczej tej, która pojawia się w ciszy między kolejnymi eksplozjami.
Zostając w estetyce kina gatunkowego, ale wracając na ziemię – Godzilla Minus One. Ale zanim przewrócicie oczami: to nie kolejny film o potworze tłukącym wieżowce. To jest powrót do korzeni – do lęku. Godzilla nie jest tutaj popkulturową maskotką, tylko uosobieniem traumy. Jesteśmy w Japonii tuż po wojnie – w kraju zrujnowanym fizycznie i psychicznie. Bohater to pilot kamikadze, który przeżył, ale nie do końca wie, jak z tym żyć. Kiedy wraca Godzilla, wracają też duchy – nie tylko kolegów z oddziału, ale i całej narodowej winy. Spektakl, ale z ciężarem emocjonalnym, którego trudno się spodziewać po filmie o wielkiej jaszczurce.
Piątkowy wieczór z Harfą birmańską to czas na skupienie. Film Kon Ichikawy jest cichy, ascetyczny, ale uderza z ogromną siłą. Bohater – japoński żołnierz z harfą – widząc ciała poległych na birmańskich polach bitew, postanawia nie wracać do domu. Zostaje, by oddać im cześć. Seans Harfy birmańskiej to doświadczenie głęboko buddyjskie, medytacyjne, pozbawione efektów, ale wypełnione emocjami. To nie jest kino, które chce Was wzruszyć na siłę. Raczej film, który pozwala zrozumieć, że niektóre decyzje są równie logiczne, co bolesne.
Jeśli do tej pory wojna w filmach była czymś z zewnątrz, Harakiri Masakiego Kobayashiego robi coś odwrotnego – pokazuje, jak przemoc i opresja mogą się zagnieździć w samych strukturach społeczeństwa. Reżyser nie miał litości – ani dla samurajskiego kodeksu, ani dla swoich widzów. To jeden z najbardziej wściekłych filmów, jakie powstały w japońskim kinie klasycznym. Główny bohater przychodzi do zamku, by popełnić rytualne seppuku. Ale zanim wyciągnie miecz, opowiada swoją historię. A my słuchamy i rozumiemy, że ten akt to nie heroizm, tylko rozpacz. Kobayashi wprost oskarża bushidō o współudział w zbrodniach. I robi to z niesamowitą siłą. Do tego: seans z taśmy 35 mm – prawdziwa perełka.
Zamykamy przegląd filmem animowanym, ale absolutnie nie „dla dzieci”. Zrywa się wiatr Hayao Miyazakiego to historia człowieka, który kochał samoloty i stworzył maszyny, które zrzucały bomby. Biografia? Bajka? Esej? Trochę wszystkiego. Miyazaki nie moralizuje – po prostu opowiada o tym, jak marzenia czasem prowadzą tam, gdzie wcale nie chcieliśmy się znaleźć. Jak to u niego: są chmury, wiatr, śmierć i czułość. Piękno i żal w jednym kadrze. Najbardziej „realistyczny” z jego filmów, ale nie mniej poetycki niż Spirited Away. Trudny, nieoczywisty, potrzebny.
Na tym nie koniec – filmy to serce przeglądu, ale wokół niego dzieje się więcej.
W dniach 12–16 maja możecie wziąć udział w jazdach testowych organizowanych wspólnie z salonem Mazda Jaremko. Startujemy spod Kina Nowe Horyzonty, a trasa wiedzie przez miasto za kierownicą nowej Mazdy CX-80 – auta, które w swojej stylistyce łączy to, co cenimy w japońskim kinie: uważność, detale, elegancję formy. Wystarczy wypełnić formularz na stronie – wybrać model, dzień, podać dane, a resztą zajmie się doradca.