5 stycznia 2013 (sobota), godz. 17:30
Rzadko wznawiana, trwająca aż 6 godzin i wymagająca ogromnych nakładów, opowieść Hectora Berlioza została zainscenizowana z epickim rozmachem przez Francescę Zambello. Widowisko miało swoją premierę dziewięć lat temu i zostało entuzjastycznie przyjęte. „Wizualnie oszałamiające, płynnie opowiedziane i angażujące emocjonalnie” – pisał recenzent „The New York Times”, zwracając uwagę na ścisłą współpracę reżyserki z autorem choreografii Dougiem Varone.
O operze "Trojanie" pisze dla nas Adam Domagała.
"Z pamiętnika Hectrora Berlioza, rok 1854: „Od trzech lat prześladuje mnie idea wielkiej opery, mam nadzieję, że się jej oprę”.
Nie oparł się. „Trojanie” staną się jednym z największych dzieł francuskiego romantyka i jego wielkim rozczarowaniem, bo nigdy nie zobaczy na scenie pełnej wersji swojego opus vitae. Pracował nad „Trojanami” stosunkowo krótko – ledwie dwa lata – za to intensywnie, sumując wszystkie dotychczasowe doświadczenia, lektury i przemyślenia. „Spędziłem całe życie z tym ludem półbogów; tak dobrze ich znam, iż wyobrażam sobie, że i oni poznali mnie” – pisał do swojej przyjaciółki księżniczki Karoliny Sayn-Wittgenstein, zwierzając się ze swoich rozterek, zwątpień i słabości. I jeśli choć przez chwilę cierpiał Berlioz na niedobór motywacji, to kobieca kategoryczność skutecznie go z tego uleczyła: księżniczka zagroziła, że jeśli nie skończy „Trojan”, zerwie z nim wszelkie stosunki.
Libretto, oparte na „Eneidzie” Wergiliusza, którą poznał słowo po słowie w łacińskim oryginale, Berlioz napisał samodzielnie. Kiedy w kwietniu 1858 roku partytura była gotowa, satysfakcja kompozytora szła w parze z jego desperacją: „Furda, co się z tym dalej stanie, czy to wystawią, czy nie. Najważniejsze, że moja Wergilowa i muzyczna namiętność została zaspokojona” (z listu do Adolfa Samuela)."