Puzzle films, zwane przez fanów pieszczotliwie „mózgotrzepami”, to łamigłówki wystawiające na próbę percepcję i dociekliwość widza, który dysponując szczątkową wiedzą, niepewny co do statusu świata przedstawionego i skazany na skrajnie subiektywną perspektywę bohatera eksploruje nieznaną rzeczywistość. Do tej kategorii należy Spiritwalker, zrealizowany z rozmachem, pełen intertekstualnych odniesień thriller, w którym fabuła przy każdym zwrocie akcji rozpada się jak domek z kart.
Zawiązanie akcji przypomina Tożsamość Bourne’a (2002) Douga Limana: Bohater budzi się jako ofiara wypadku samochodowego, z raną postrzałową i zanikiem pamięci. Niebawem odkrywa, że co 12 godzin jego świadomość przenosi się do innego ciała. Kolejne wcielenia kierują mężczyznę na trop tajnej organizacji, a jego wędrówka przez mafijne podziemie przypomina błądzenie w labiryncie sennych koszmarów.
Film koreańskiego twórcy łączy w sobie wizualny przepych scen walki i emocjonalną powściągliwość, podkreślaną przez lodowatą, szaro-niebieską kolorystykę obrazu. Opowieść, konfundująca widza nagłymi zwrotami akcji, które dezaktualizują jego świeżo nabytą wiedzę oraz utrzymująca go w permanentnym poczuciu zagrożenia, przepełniona jest gorzkim pesymizmem charakterystycznym dla filmu noir. Korupcja i władza okazuje się wszechobecna, inwigilacja nieunikniona, a zagubienie bohatera zdaje się odzwierciedlać współczesne doświadczenie osamotnienia jednostki i rozchwiania tożsamości w szybko zmieniającym się świecie.