Neonowe światła Tajpej, nocny targ pulsujący życiem i trzy kobiety, które próbują otworzyć nowy rozdział w mieście wielkich szans i równie wielkich rozczarowań. Samotna matka Shu-Fen, jej zadziorna nastoletnia córka I-Ann oraz najmłodsza, „diabelnie” leworęczna I-Jing wkraczają w miejską rzeczywistość, w której rodzinne więzi – pełne pęknięć, napięć, ale i ogromnej czułości – zostaną wystawione na próbę. Left-Handed Girl, tajwański kandydat do Oscara i jeden z hitów tegorocznych Nowych Horyzontów, to neonowy komediodramat nakręcony w całości na iPhonie, sygnowany doświadczeniem Shih-Ching Tsou – współtwórczyni wczesnego Take Out Seana Bakera. Reżyserka z niezwykłą czułością przygląda się codzienności, która nie zawsze jest lekka, ale zawsze coś odsłania. (Left-Handed Girl. To była ręka... diabła!)
Choć Riwiera Francuska zdaje się wymarzonym miejscem na luksusową emeryturę, to przed niektórymi wspomnieniami nie uchroni. Przekonuje się o tym John D., enigmatyczny bohater nowego filmu Hélène Cattet i Bruna Forzaniego. Wpatrujący się w horyzont, elegancki senior w białym garniturze przywołuje na myśl bohaterów Luchina Viscontiego czy Alberta Serry. Podobnie jak oni John D. musi zmierzyć się z widmem tego, co bezpowrotnie utracone. Wystarczy spojrzenie na skąpane w morskiej pianie ciało młodej piękności, by mężczyzna powrócił pamięcią do czasów, gdy spełniał się w roli szpiega. Reżyserski duet, odmieniając nostalgię przez wszystkie przypadki, prezentuje kolejny postmodernistyczny hołd dla kina, jakiego już nie ma. W Błysku diamentu śmierci agent 007 spotyka femme fatale odzianą w lateks niczym pulpowy Diabolik, a z fabularnego labiryntu stworzonego przez twórców zakochanych w filmach z lat 50. i 60. mógłby być dumny i Alain Resnais. Nie brakuje tu błyskotliwie użytego splitscreenu, krzykliwych kolorów czy diamentowych kadrów – stali współpracownicy, operator Manuel Dacosse i montażysta Bernard Beets, dostarczają wrażeń krzykliwymi audiowizualnymi zabawami. Oto epitafium dla ról, z którymi trudno się rozstać, dla kina, którego nie da się zapomnieć… (Błysk diamentu śmierci)
[Julia Palmowska]
W rzymskim Egipcie obserwujemy rodzinę, która żyje w ukryciu i trzyma się razem mimo strachu i napięcia narastającego każdego dnia. Chłopiec dorasta w cieniu Cieśli – Nicolasa Cage’a w roli Józefa – a Maryja, grana przez FKA Twigs, pilnuje domowego miru, choć widzimy, że i ona oczekuje czegoś, czego nie potrafi nazwać. Kiedy w życiu chłopca pojawia się inne dziecko, codzienność zaczyna przypominać opowieść z apokryfów: proste zdarzenia nagle zyskują ciężar, a dorastanie splata się z odkrywaniem mocy, które wydają się zarówno darem, jak i zagrożeniem. Horror rozwija się tu powoli – bardziej w atmosferze niż w akcji – prowadząc nas przez historię, którą niby znamy, ale której sens odsłania się dopiero wtedy, gdy patrzymy na nią z poziomu dziecka. (Syn przeznaczenia)
Wchodzimy w historię ojca, który po nagłej śmierci żony próbuje utrzymać dom w całości. Benedict Cumberbatch gra tę rolę z wyczuwalnym napięciem: bo to właśnie codzienność, zwykłe poranki i rozmowy z dziećmi, stają się tu najtrudniejszym zadaniem. W tym krajobrazie żałoby pojawia się kruk – przewodnik, widmo, impuls – który prowadzi rodzinę przez emocje, na które trudno znaleźć słów. Dylan Southern składa z tego film o utracie, która nie ma jednego przebiegu, i o próbach zrozumienia własnych reakcji, kiedy smutek miesza się z poczuciem obowiązku. Obrazy, muzyka i drobne gesty tworzą historię o powolnym wracaniu do siebie, nawet wtedy, gdy wydaje się to prawie niemożliwe. (Czas kruka)
Świąteczny świat Astrid Lindgren podany w formie, która od razu przywołuje uśmiech: dwójka chorych, znudzonych w domu dzieci dostaje zegar z kukułką, a w nim wesołego przewodnika po opowieściach, które wielu z nas zna od najmłodszych lat. Razem z nim odwiedzamy Emila, Kajsę i całą galerię postaci, które przypominają, że święta to przede wszystkim radość i bliskość. Animacja łączy ciepło znane z książek Lindgren z lekkim humorem i nastrojem zimowych wieczorów – tak, byście mogli wejść w nią całą rodziną i poczuć, jak historia opowiadana na ekranie zamienia się we wspólne przeżycie. (Święta z Astrid Lindgren)