Śmieszne, ale nie głupie. Satyra zamiast farsy, ironia zamiast gagu, śmiech podszyty analizą społeczną – tak wygląda commedia all’italiana, czyli kino, które bawi i punktuje jednocześnie. W sierpniu zapraszamy na przegląd czterech filmów, które udowadniają, że śmiech może być narzędziem krytycznym, a komedia sposobem na opowiadanie o świecie bez uproszczeń.
Nie ma drugiego takiego nurtu jak commedia all’italiana – z jednej strony lekka, pełna wdzięku, z drugiej – boleśnie celna. Pod płaszczykiem dowcipu kryją się tu frustracje społeczne, kryzysy męskości, obyczajowe absurdy i egzystencjalne rozczarowania. Od 1 do 22 sierpnia w każdy piątek zapraszamy Was na przegląd filmów, które, choć mają swoje lata, wciąż komentują rzeczywistość trafniej niż niejeden współczesny esej.
Otworzymy klasykiem – Wałkonie Felliniego, gdzie grupa prowincjonalnych przyjaciół nie może (albo nie chce) dorosnąć. To opowieść o bezruchu i niedojrzałości, ale też o melancholii prowincji, która unosi się nad tym filmem jak mgła nad adriatyckim miasteczkiem. Przed seansem – prelekcja kuratora przeglądu Stanisława Bardadina, który po filmie zaprosi Was również do dyskusji.
Tydzień później wejdziemy do rzymskich slumsów w Odrażających, brudnych, złych Ettore Scoli – czarnej komedii, w której groteska miesza się z brutalną społeczną wiwisekcją. Tu śmiech w gardle zamienia się w gorzki grymas, a każdy kadr to mikroskopowa analiza biedy, przemocy i moralnego rozkładu.
15 sierpnia wjeżdża Fanfaron Dina Risiego – ikoniczne kino drogi z Vittorio Gassmanem i Jean-Louisem Trintignantem. Coś między Znikającym punktem a Wielką ucieczką z włoską pogodą i bystrym komentarzem w tle. Pełna kontrastów podróż przez Włochy i temperamenty. Pewny siebie Bruno wyciąga z domu nieśmiałego studenta prawa i zabiera go w spontaniczny road trip po kraju. To, co zaczyna się jak lekka komedia o zderzeniu charakterów, szybko odsłania głębsze tony – o samotności, dojrzewaniu i maskach, które zakładamy, by nie spojrzeć w lustro.
Finał przeglądu należy do Marco Ferreriego i jego skandalizującego Wielkiego żarcia – filmu, który w latach 70. wywołał burzę, a współcześnie szokuje niewiele mniej. To komedia, która boli. Czterech przyjaciół zamyka się w willi, by... popełnić samobójstwo przez przejedzenie. Dosłownie. Ferreri z chirurgiczną precyzją portretuje konsumpcjonizm jako rytuał autodestrukcji.
Każdy z tych filmów to inny ton, inna temperatura (na szczęście, zazwyczaj południowa), ale wspólny język – ironii, błyskotliwości i bezlitosnej inteligencji. Zarezerwujcie miejsca już dzisiaj!