Markiz d’Urfé, specjalny wysłannik Króla Francji nie przypomina typowego bohatera mrożącej krew w żyłach historii. Z dala od królewskiego dworu czuje się zagubiony, brakuje mu hucznych balów i konwenansów. Jeszcze bardziej skołowany będzie jednak, gdy zgubi się w upiornym lesie. Na leśnym trakcie spotka piękną dziewczynę, na której nie robią wrażenia jego maniery, ale na bladym i rachitycznym markizie zabójcze wrażenie zrobi jej rodzina.
Le Vourdalak jest ekranizacją opowiadania Aleksieja Tołstoja, zafascynowanego okultyzmem i magią kuzyna autora „Wojny i pokoju”. Tołstoj napisał „Rodzinę Vourdalaka” w roku 1839, w czasie swojej podróży z Francji do Frankfurtu. Gotycka nowela uznawana jest za jedną z pierwszych, w których na długo przed “Draculą” Brama Stokera pojawił się wampiryzm. Reżyser filmu Adrien Beau debiutuje nim jako twórca pełnego metrażu. Występuje też jako tytułowy potwór, stworzony został w starym dobrym stylu: jest poruszaną przez Beau marionetką mówiącą głosem reżysera.
Le Vourdalak ma sznyt kina retro. Przypomina europejskie folkowe horrory z lat 70. sposobem filmowania i paletą barw, a przy okazji, oprócz wywoływania niepokoju, okazjonalnie budzi też rozbawienie. Tołstoj w swoich dziełach często sięgał po satyrę, wyśmiewał dworskie układy i klasizm. Markiz d’Urfé reprezentuje tu cywilizację bezsilną w obliczu wierzeń i zabobonów oraz pierwotnego strachu. Dodatkowo, tytułowy Vourdalak jest postacią mocno komiczną: rodzinny patriarcha, który od czasu do czasu zapomina o tym, że już nie żyje i czasami ma chęć by rozbawić wnuka jak za dawnych czasów, innym razem przygrywa córce i markizowi do tańca, by okazać gościnność.
Beau w wywiadach udzielanych z okazji premiery swojego debiutu w czasie tygodnia krytyków w Wenecji podkreślał, że wampiry w popkulturze uznawane są za członków arystokracji, a tymczasem wedle ludowych wierzeń wywodziły się z klasy wiejskiej. Le Vourdalak nie jest jednak pierwszą ekranizacją opowiadania Tołstoja. Zabrał się za nie w latach 60. już legendarny Mario Bava, dekadę później na warsztat wziął je Giorgio Ferroni, a w XXI w. zainspirowali się nim twórcy horroru Wilkołak: Bestia wśród nas.