Od 7 lutego w Kinie Nowe Horyzonty.
Bohater tej sensacyjnej historii, pułkownik Ryszard Kukliński, zastępca szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w latach 1971 - 81, przekazał na Zachód ponad 40 tys. stron tajnych dokumentów, m.in. plan wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Stał się tym samym jedną z najważniejszych, choć ukrytych postaci czasów zimnej wojny.
Historia zaczyna się jak u Hitchcocka, trzęsieniem ziemi, a potem napięcie tylko rośnie. Kukliński ma dostęp do najtajniejszych akt Układu Warszawskiego. Kiedy dowiaduje się o poufnych planach, które mogą doprowadzić do wybuchu III wojny światowej, postanawia działać. Podejmuje współpracę z CIA. Funkcjonując w samym środku systemu sowieckiego jest skazany na samotną walkę, o której nie może powiedzieć nawet własnej żonie. Jak długo będzie mógł działać za plecami KGB? Przekazując Amerykanom tajne dokumenty wie, że ryzykuje życiem. Nie tylko swoim, ale także swoich synów i żony. Kiedy w walce o wolność zaryzykuje wszystko, wszystko może stracić.
Kuklińskiego gra Marcin Dorociński, jego żonę Maja Ostaszewska, w obsadzie znaleźli się również m.in.: Mirosław Baka, Krzysztof Globisz, Paweł Małaszyński, Krzysztof Pieczyński, Zbigniew Zamachowski, w postać Davida Fordena - oficera CIA, z którym Kukliński nawiązuje współpracę, wcielił się Patrick Wilson (Watchman. Strażnicy, Anioły w Ameryce, Prometeusz). Scenariusz filmu powstał przy współpracy z agentami CIA.
Jack Strong (wersja angieska bez polskich napisów) w programie kina
"Najlepiej jest wtedy, gdy Władysław Pasikowskirobi to, co potrafi najlepiej, czyli kino akcji. Przygotowania do ucieczki, ewakuacja pułkownika z rodziną – tu mamy porządny, trzymający do końca w napięciu film, mimo że – i to jest sukces reżysera – finał z grubsza znamy.
Nie należy się spodziewać, by po premierze Jacka Stronga ponownie rozgorzała debata: Kukliński bohater czy zdrajca? Nie tylko dlatego, że film daje jednoznaczną odpowiedź: bohater patriota. Po prostu dla młodych Polaków to już tylko odległa historia, którą Pasikowski zajmująco opowiada. Co może prowadzić do ryzykownego uogólnienia, że niektóre dramatyczne wydarzenia z czasów PRL stają się dzisiaj już tylko tematem na kino gatunkowe." (Zdzisław Pietrasik, "Polityka")
"I Pokłosie mi się podobało, tak jak teraz podoba mi się Jack Strong, choć nad postacią i motywacjami pułkownika Kuklińskiego zastanawiam się od blisko 30 lat, odkąd przeczytałem wydany w podziemiu słynny z nim wywiad „Wojna z narodem widziana od środka” i nie dochodzę do jednoznacznych wniosków. Abstrahuję od teorii, że był podwójnym agentem, ale nawet przyjmując założenie, że był ideowym amerykańskim szpiegiem, nie potrafię się jednoznacznie emocjonalnie przekonać do jego wyborów. Co nie zmienia faktu, że film Jack Strong łyknąłem jak foka śledzie z zadowoleniem i polecam dalej. No i pułkownika gra Marcin Dorociński. Wszyscy teraz mdleją – i słusznie – z powodu kolejnych nieprawdopodobnych ról Więckiewicza, a ja od dawna jestem zatwardziałym fanem Despero z Pitbulla i jego wcieleń kinowych. Nawet na chwalonej przez wszystkich od lewa do prawa Obławie wysiedziałem do końca tylko dlatego, że grał tam Dorociński. No wielki jest, bez dwóch zdań." (Marcin Meller, "Newsweek")
"Kukliński kreowany jest nie tyle na narodowego gieroja, co strażnika pokoju w Europie w ponurych czasach wyścigu zbrojnego. Jego motywacje nie są do końca wyjaśnione, ale Pasikowski nie próbuje powątpiewać w dobre intencje swojego bohatera – film nie jest więc zadumą nad kwestią, czy pułkownik był zdrajcą narodowym, czy nie. Zamiast publicystyce, twórca zawierza sile mechanizmów kina gatunkowego. A te nie zawodzą. Pasikowski podsuwa widzom sporo fałszywych tropów, żeby znienacka zmylić ich podejrzenia (przykładowo: niewiarygodna rama narracyjna czy szereg zabiegów montażowych w końcówce), dzięki czemu rzecz ogląda się z żywym zainteresowaniem. Wykorzystując chwyty narracyjne, jakich nie powstydziłby się Jonatham Demme w Milczeniu owiec, twórca Psów zamienia finał swojego filmu (mimo że, zakładam, wszyscy „wiemy jak to się skończy") w istny majstersztyk." (Jacek Dziduszko, stopklatka.pl)
oficjalna strona filmu:
jackstrongfilm.com
Znakiem rozpoznawczym stylu Pasikowskiego są charakterystyczni bohaterowie. Samotni mściciele z prywatnym kodeksem moralnym, nie ulegający kompromisom. "Moi bohaterowie to ludzie czynu i spektakularnych akcji - żołnierze, policjanci, licealistki, szpiedzy” - mówił reżyser w wywiadzie. Najlepszym przykładem pozostaje Franz Maurer, grany przez Bogusława Lindę w filmie Psy. Dzięki temu filmowi Pasikowski zyskał opinię nie tylko specjalisty od męskiego kina, ale także prowokatora. "Mam jedną misję - mówił. Moją misją jest opowiadanie ciekawych historii w zajmujący sposób i nic więcej". Nie bez powodu sięgnął po przemilczaną przez lata historię największego szpiega naszych czasów. Nie ograniczył się do jednej perspektywy - w filmie Jack Strong patrzymy na pułkownika Kuklińskiego oczami Polaków, Amerykanów, a także Rosjan.
Pasikowski zadebiutował Krollem, który w 1992 roku zyskał miano najbardziej kasowego polskiego filmu. Bardzo udany debiut z jednej strony poruszał drażliwe kwestie społeczne, z drugiej - był świetnym kinem akcji w amerykańskim stylu. Dzięki tej dwoistości reżyser stał się ulubieńcem widzów, w odważny sposób pokazywał burzliwy okres polskich przemian - bez upiększeń i zakłamań. "Jakie filmy chciałbyś robić? - zapytał go kiedyś podczas zajęć Filip Bajon. Takie jak Spielberg - brzmiała butna odpowiedź. Choć wielokrotnie porównywano Pasikowskiego z Quentinem Tarantino ze względu na krwawe sceny rozgrywające się w środowisku gangsterskim i wisielczy humor, on sam jako swoich mistrzów wymienia Sama Peckinpaha, Martina Scorsese i Pierre'a Melville'a, mistrza francuskiego filmu policyjnego nawiązującego do hollywoodzkich filmów noir z lat 40. i 50. Reżyser lubi być postrzegany jako profesjonalista i sprawny rzemieślnik kina." (culture.pl)
Rozgłos przyniósł mu też zrealizowany w 2012 roku film Pokłosie, thriller, podejmujący kontrowersyjny temat zaszłości polsko-żydowskich. "Pokłosie działa - pisał po premierze Tadeusz Sobolewski ("Gazeta Wyborcza"). Bierze widza w kleszcze. W stylu dawnego westernu, thrillera, horroru. (...) Pasikowski spróbował rzeczy karkołomnej: wydobyć tragizm, posługując się formami popularnymi. Za pomocą środków, które wydają się oswojone, opowiada o sprawach wypartych". Podobny mechanizm zastosował w swoim kolejnym filmie.
Marcin Dorociński, aktor: "Przeczytałem scenariusz, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Postanowiłem, że stanę w szranki z kolegami o tę rolę. Ja sam chciałbym zobaczyć ten film. Bardzo lubię, gdy historia w filmie staje się dla mnie inspiracją, tak było w tym przypadku." (Gala 16/2013)
Maja Ostaszewska, aktorka: "Mnie ten scenariusz zachwycił. To bardzo męskie kino, które trzyma w napięciu. (...) Fantastyczny wybór jeśli chodzi o postać Kuklińskiego. Marcin Dorociński jest aktorem szalenie charyzmatycznym i wspaniałym kolegą, a to nie jest bez znaczenia gdy gra się tak bliską relację. To co bardzo sobie w nim cenię to to, że mając tak ogromny sukces na koncie, zachował skromność, naturalność i spontaniczność. Zagrał przepiękną rolę, a ja mogę o nim mówić tylko w superlatywach." (Gala 16/2013)
David Forden, oficer CIA: "Był [Kukliński] bardzo inteligentnym człowiekiem, bardzo bystrym pułkownikiem wojska polskiego, na którym Jaruzelski, Skalski, Siwicki i cała reszta polegali w kwestiach, których inni pułkownicy, majorzy, a nawet generałowie nie potrafiliby pojąć. Miał dostęp do najbardziej poufnych informacji na papierze, kliszach i w rozmowach, które dotyczyły najwyższych szczebli wojskowych. Informacji, dotyczących Układu Warszawskiego. Po jakimś czasie wyznaczyli go na liaison (łącznika) w kontaktach z sowietami i wojskami Europy Wschodniej. I ciężko pracował. Miał dwa etaty. Pracował dla nich i dla nas. Tylko, że my staliśmy po jego stronie."
Prof. Zbigniew Brzeziński: "Widziałem w nim [Kuklińskim] kilka osób. Z jednej strony odważnego, bohaterskiego oficera, który wiernie służył Polsce. Z drugiej strony był postacią tragiczną, gdyż konsekwencje jego działań w bezpośredni sposób dotknęły jego najbliższą rodzinę. Jednocześnie jest osobą, którą część społeczeństwa wciąż potępia. Na szczęście jest też druga część, która ceni jego czyny i rozumie jego postawę. (...) ten film ma szanse stać się przyczynkiem do zrozumienia tego co miało miejsce w tych trudnych latach w Polsce. Odnosi się to zarówno do dylematów osobistych wielu ludzi ale też przyczynia się do pogłębienia poczucia patriotyzmu, poświęcenia się dla większej sprawy – czyli ojczyzny."
Aris Pappas, analityk CIA: "Polacy powinni obejrzeć ten film, gdyż przedstawia on niezwykle ważny aspekt ich historycznego dziedzictwa. Uważam, że Polska odniosła korzyści z działań pułkownika Kuklińskiego, podobnie jak cały wolny świat. I jak wspominałem wcześniej, być może zapobiegł pewnym wydarzeniom, co jest równie ważne. Warto też zdawać sobie sprawę, jakie to było obciążające. To nie był James Bond, tylko rzeczywistość, a rzeczywistość bywa czasem bardziej zaskakująca i przytłaczająca niż fikcja. Jeśli ktoś choć odrobinę interesuje się historią powinien zobaczyć film o prawdziwym bohaterze, a nie o Jamesie Bondzie."