Maria i Ingvar wiodą skromne i surowe życie gdzieś na islandzkim odludziu. Ich monotonna codzienność rozgrywa się w świetle niekończącego się dnia polarnego i w cieniu nieodżałowanej straty. Osamotnieni, otoczeni bezkresnymi krajobrazami oraz mgłą o niemal mitycznej sile szukają ukojenia w ciężkiej pracy i harmonii z wymagającymi siłami natury. Egzystują niemal na granicy rzeczywistości i poza czasem. Nic więc dziwnego, że pewnego dnia, to właśnie tu – gdzieś za górami i lasami – przychodzi na świat niezwykłe stworzenie. Niespodziewane narodziny w stadzie owiec zmieniają całkowicie życie dwójki bohaterów… przynoszą pocieszenie oraz upragniony płomyk nadziei. Gdy jednak do ich domu przybywa brat Ingvara, wątłe i delikatne szczęście małżeństwa może okazać się zagrożone. Maria i Ingvar zamierzają o nie walczyć. Za wszelką cenę.
Debiutujący z pełnym metrażem Valdimar Jóhannsson tworzy niepokojący i klimatyczny dramat obyczajowy balansujący – podobnie jak sami bohaterowie – na granicy baśni, horroru i bolesnej rzeczywistości. Islandzki reżyser podąża tymi samymi ścieżkami co Robert Eggers czy Ari Aster – tworzy powolny filmowy obraz, który z każdą sekundą coraz mocniej i głębiej wgryza się w naszą duszę, by ostatecznie eksplodować nagromadzonym napięciem, a nas zostawić uwięzionych między ekranowym doświadczeniem a powrotem do codzienności. „Lamb” to współczesna baśń zaskakująca niesamowitością, mrocznym klimatem, atmosferą, kadrami oraz operowaniem tajemnicą. Całość dopełniają gama przeszywających dźwięków oraz niesamowita kreacja aktorska Noomi Rapace.