repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Hitchcock reż. Sacha Gervasi
Aktualności

Odprysk biografii słynnego Hitcha - "Hitchcock" Sachy Gervasiego

27 lut

Od 1 marca w Kinie Nowe Horyzonty.

Alfred Hitchcock wielkim reżyserem był. To ikona, geniusz o wielkim talencie i poczuciu humoru. Jego filmy znają widzowie na całym świecie: Psychoza, Ptaki, Zawrót głowy, Północ - północny zachód. Jego charakterystyczny wygląd: gruby, łysiejący, z cygarem w ustach, wszedł do popkulturowej ikonografii. W postać reżysera w próbie biografii Sachy Gervasiego rewelacyjnie wcielił się Anthony Hopkins.

Hitchcock w programie kina

"Czym jest Hitchcock? Kolejnym filmem o filmie, tak uwielbianym przez Hollywood? Opowieścią o geniuszu amerykańskiej kinematografii, który na zawsze miał zmienić język filmowy? A może po prostu historią burzliwego związku reżysera z jego żoną, uchwyconego na tle powstającej właśnie Psychozy? Niewiele jest w historii kina tak głośnych filmów, na które możemy spojrzeć z naprawdę bliska, wręcz stojąc na planie, tuż za kamerą, zaraz obok jednego z prawdziwych mistrzów kina, w oczekiwaniu na pierwszy klaps." (gazeta.pl)

"Staraliśmy się zbliżyć do prawdy – mówi Sacha Gervasi. – Biograficzna książka Stephena Rebello dokładnie opisuje kulisy kręcenia Psychozy. Nikt jednak nie wie, co mówił Alfred do żony Almy, kiedy zamykali drzwi sypialni. Puszczaliśmy wodze fantazji. Gervasi pokazuje mękę, jaka towarzyszy powstaniu każdego dzieła, które wyłamuje się z obowiązujących schematów. Energię i emocje, jakich wymaga sztuka. Mieszankę nadziei i ambicji. Walkę o młodość i świeżość spojrzenia. Jednak na tym nie poprzestaje. Przygląda się samemu Hitchcockowi i jego otoczeniu. Składa hołd żonie, która przez wiele lat stała u boku geniusza, zamieniającego się nierzadko w domu w potwora. Obserwuje jego relacje z innymi kobietami. Fascynację młodymi aktorkami. Wykorzystywanie ludzi na planie. Jakby chciał zrozumieć, jakie dramaty i traumy skrywał twórca Ptaków za ironicznym, brytyjskim poczuciem humoru.

Hitchcock nie jest ponurym dramatem. Gervasi zrealizował ten film lekką ręką. Sporo tu humoru, cytatów z dzieł artysty, charakterystycznych dla niego kątów kamery. Widz często ma poczucie, że podpatruje świat z ukrycia, jak w Oknie na podwórze." (Krzysztof Kwiatkowski, "Wprost")

"Od pierwszej do ostatniej sceny Hitchcock mnoży fałszywe tropy, zapowiada straszne wydarzenia, które następują w najmniej oczekiwanych momentach, ujawnia rzekomo znaczące szczegóły, które porzuca w pełnym przekonaniu, że kiedy nadejdzie wielki moment, każdy będzie umierał ze strachu. Nie tylko w „Psychozie”, lecz i w wielu innych thrillerach genialnego Brytyjczyka panuje atmosfera dwuznaczności, nazywana przez krytyków „pograniczem znaków i metafor”. (…)

Nazywano go mistrzem suspensu. Hitchcock uważał, że wszystko, co zostało powiedziane, a niepokazane na ekranie, jest stracone dla widzów. Był wizjonerem, pierwszym reżyserem umiejącym sfilmować i przekazać myśl postaci bez uciekania się do dialogu – za co m.in. tak bardzo uwielbiali go francuscy nowofalowcy. A także jedynym, który umiał prowadzić na ten temat wyrafinowaną grę, polegającą na odklejaniu obrazu od dialogu, czyli sugerowaniu, że pod pozorem eleganckiego zachowania kryją się nieczyste intencje. Miał też swoje dziwactwa, które biograficzny film „Hitchcock” Sachy Gervasiego o burzliwych okolicznościach kręcenia „Psychozy” z lubością przypomina. Posiłki zamawiał w paryskiej restauracji Maxim, dostawę do Ameryki zapewniała specjalna linia lotnicza. Nikogo prócz siebie nie miał w zwyczaju chwalić. Nie znosił aktorów, nazywał ich rozpuszczonymi bachorami albo bydłem. Kochał się za to w Grace Kelly i nie mógł jej wybaczyć, że po wyjściu za mąż za księcia Monako porzuciła aktorstwo. Zastępował ją kolejnymi platynowymi blond pięknościami. Na planie zajmował się głównie czytaniem „London Timesa”, gdyż, jak mawiał: „moje filmy powstają na papierze”. Każdą sytuację, każdy ruch aktora miał precyzyjnie zaplanowane, zanim jeszcze porozumiał się z kimkolwiek z ekipy. Z obawy przed utratą spontaniczności wykonawców nie miał w zwyczaju nagrywać więcej niż dwóch, trzech ujęć tej samej sceny." (Janusz Wróblewski, "Polityka")

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!