Od 1 marca we Wrocławiu tylko w Kinie Nowe Horyzonty.
Swoim pięknym czarno-białym filmem Miguel Gomes składa hołd klasyce kina, a zwłaszcza kinu niememu. Żartobliwie sięga po doskonale znane elementy, bawiąc się nimi tworzy coś nowego i świeżego: film tętniący życiem, oryginalny i romantyczny. Ta rozpięta między współczesną Portugalią i kolonialną Afryką opowieść zdobyła Nagrodę Alfreda Bauera za innowację artystyczną i Nagrodę FIPRESCI na Berlinale 2012. Film Tabu znalazł się także w czołówce nominacji do nagrody Parlamentu Europejskiego - Lux Prize.
"Film portugalskiego reżysera, dawniej krytyka filmowego, wyróżnia się na tle konkursowej stawki [Berlinale]. (...) to film kompletnie oryginalny i nieskończenie nowatorski. Jest zamkniętą, spójną całością przede wszystkim pod względem artystycznym. (...) wielopiętrowa intryga i pokaźny pakiet kinowych inspiracji świadczą zdecydowanie o wielkiej erudycji twórcy. Przy tym Gomes ma poczucie humoru i zdolność płynnego poruszania po pełnej skali uczuć: od smutku po ironię. Od surrealizmu po melancholię. A czasami potrafi pożenić jedno z drugim w ramach jednej sceny. Jeśli by szukać w konkursie filmu karkołomnego – innego byśmy w tej osiemnastce zdecydowanie nie znaleźli." (Urszula Lipińska, stopklatka.pl)
"Tabu hipnotyzuje jako opowieść o trudnej do przeniknięcia tajemnicy. Czarno-biały film Miguela Gomesa ogląda się jak znalezioną przypadkiem na dnie szafy starą fotografię. Portugalski reżyser zdradza wyjątkowy talent do komponowania zapadających w pamięć kadrów. (…) Gomes na naszych oczach wyczarowuje barwny świat, w którym znajduje się miejsce dla polskich pielgrzymów, wprawionej w sztuce voodoo mieszkanki Cape Verde, a nawet „smutnego i melancholijnego” krokodyla. Najważniejszą bohaterką „Tabu” pozostaje jednak ekscentryczna staruszka wciąż pokutująca za grzechy burzliwej młodości. Właśnie mieszające w sobie chwyty rodem z kina niemego i poetycką narrację zza kadru retrospekcje z przeszłości Aurory wyposażają film Gomesa w największy ładunek emocji. Wypełnione jazzowymi szlagierami „Tabu” staje się opowieścią o gwałtownej namiętności, która po latach przechodzi w przejmującą tęsknotę za utraconą miłością. Niezależnie od swojej specyfiki, w portugalskim filmie wszystkie te uczucia zachowują jednakowy poziom intensywności." (Piotr Czerkawski, cinemaenchante.blogspot.com)
"Zaskakująca mieszanka starego kina i nowoczesności (…). Tabu, mimo że przypomina konwencjonalny romans, właśnie dzięki oryginalnej stylizacji i odważnym eksperymentom formalnym przekracza granice romantycznego banału. Zyskuje metafizyczno-nostalgiczny wymiar, stając się bezkompromisową opowieścią o pamięci, upływie czasu, urojonym życiu, ważniejszym od codziennych doświadczeń w realu." (Janusz Wróblewski, "Polityka")
"Tabu jest niczym innym jak nostalgicznym melodramatem o wielkiej, niespełnionej miłości, ale podobnie jak Artysta czy z drugiej strony Drive stworzonym przez romantycznego, kreatywnego kinofila. Dlatego film Gomesa jest dziełem tak ujmującym i oddziałującym na wyobraźnię, mimo sięgania po staroświeckie środki wyrazu, od których kino odeszło dawno temu." (Kasia Wolanin, filmaster.pl)
Reżyser, Miguel Gomes: |
"Moje filmy są w dużym stopniu efektem improwizacji, która wynika z braku funduszy na realizację scenariusza. W Portugalii istnieje powiedzenie, że czasami dobre rzeczy wynikają ze złych okoliczności. Fakt, że robimy filmy o bardzo małych budżetach w porównaniu do innych krajów europejskich: Hiszpanii, Włoch, Anglii czy Niemiec, sprawia, że nie mamy ciśnienia, aby robić filmy kasowe. Nie oczekuje się od nas wielkich hitów, więc mamy dużo więcej artystycznej wolności. To nasza jedyna korzyść z bycia biednym. (...)
W mojej rodzinie jest osoba, która ma wiele wspólnego z postacią Pilar. Ta kobieta zawsze żyła na własną rękę, jest praktykującą katoliczką, uwielbia chodzić do kina (to właśnie ona wciągnęła mnie w oglądanie filmów, kiedy byłem dzieckiem) i angażuje się w różne akcje dobroczynne. To ona opowiedziała mi historię swojej pokręconej przyjaźni ze starszą i odrobinę zwariowaną sąsiadką, która często chroni się w jej mieszkaniu, oskarżając afrykańską pokojówkę o zamykanie jej w nocy w pokoju oraz inne szykany, które nigdy nie zostały udowodnione. Zainteresowały mnie te trzy samotne starsze kobiety, tak różniące się temperamentami i dziwactwami, które w głębi duszy są dość zwyczajnymi postaciami, jakie możemy spotkać w codziennym życiu. Takich postaci zwykle jednak nie spotyka się w filmach. (...)
W filmie jest ogromna elipsa, cofamy się w czasie o pięćdziesiąt lat. Przenosimy się ze starości do wieku młodzieńczego, z czasu kaca moralnego i poczucia winy do czasu wybryków oraz przygód, ze społeczeństwa postkolonialnego w czasy kolonializmu. To film o rzeczach, które odchodzą: osobie, która umiera, społeczeństwie, które gaśnie, czasie, który może istnieć tylko w pamięci tych, którzy go przeżyli. Chcieliśmy powiązać te rzeczy z kinem, którego też już nie ma, które już odeszło. Zdecydowaliśmy się nakręcić film w czerni i bieli, które są także na krawędzi zaniku. Wybraliśmy 35 mm dla współczesnej części filmu i 16 mm dla części afrykańskiej. (...)
Wojna między Portugalią i byłymi koloniami (Angolą, Mozambikiem, Gwineą-Bissau i Republiką Zielonego Przylądka) rozpoczęła się w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych i zakończyła dopiero w 1974 roku, wraz z ogłoszeniem przez te kraje niepodległości i upadkiem reżimu faszystowskiego na skutek Rewolucji Goździków z 25 kwietnia. Jest to bardzo nieodległa historia. Tysiące ludzi wróciło wtedy z dawnych kolonii do Portugalii. Moja matka, na przykład, urodziła się w Angoli i przyjechała do Lizbony w latach sześćdziesiątych na studia… Bardziej niż na wyrażaniu kolonialnych kwestii między dwiema częściami filmu zależało mi na abstrakcyjnym elemencie, wywodzącym się z mglistego poczucia straty i winy z powodu czasu młodości, pełnego ekscesów, brutalności i szaleństwa (uczuciowego, społecznego i politycznego). Chciałem, żeby melancholia pierwszej części zatruła euforię drugiej."
Miguel Gomes urodził się w Lizbonie w 1972 roku. Po ukończeniu studiów w Lizbońskiej Szkole Filmowej i Teatralnej przez kilka lat pracował jako krytyk filmowy w portugalskiej prasie (1996-2000). Potem spróbował sił za kamerą. Wyreżyserował kilka filmów krótkometrażowych, pokazywanych na festiwalach filmowych w Locarno, Rotterdamie, Buenos Aires oraz Wiedniu i nagrodzonych na festiwalach w Oberhausen, Belfort i Vila do Conde. The Face You Deserve z 2004 roku to debiut fabularny Gomesa. W 2008 roku w sekcji Directors’ Fortnight na MFF w Cannes portugalski twórca zaprezentował swój drugi film, Our Beloved Month of August, zaproszony następnie na ponad czterdzieści międzynarodowych festiwali. Tabu to trzeci fabularny film Gomesa.