Gordon Parks nigdy nie lubił słuchać o „świecie białego człowieka”. Za pośrednictwem swoich niezwykłych zdjęć, publikowanych w magazynie „Life”, zmarły w 2006 roku fotograf i reżyser (słynny Shaft z 1971 roku) udowadniał, że to także jego świat. Świat sprzątaczki Elli Watson, którą sfotografował z miotłą na tle amerykańskiej flagi, zamęczonego na śmierć Emmetta Tilla albo Joanne Thornton Wilson, stojącej w 1956 roku przed wejściem „tylko dla kolorowych”. Wspominając o elegancji, z jaką Parks pokazywał zło amerykańskiej segregacji, w filmie Johna Maggio jego następcy – oraz znani fani, tacy jak reżyserka Ava DuVernay i koszykarz Kareem Abdul-Jabbar – zastanawiają się, jak ten działacz i artysta dokumentowałby współczesne protesty. Wszyscy jednak się zgadzają, że to właśnie Parks pokazał wszystkim, że aparat – a potem także kamera – mogą okazać się niezwykle potężną bronią, albo wręcz, jak wtrąca na koniec Spike Lee, „pieprzoną bazooką”.