Napisana w słodko-gorzkich barwach historia początku podróży, nieświadomej ucieczki od pozbawionej perspektyw codzienności: film, który nie boi się mieszać dramatu z komedią, plątać symbolikę religijną z przesądami.
Ciepła, momentami duszna atmosfera, kolor i chaos uliczek centrum, cień Wezuwiusza, który podąża za tobą w każdym zakątku miasta. Cechy te przezwyciężają wyobrażenie o przestępczym Neapolu, który jest monotematycznym elementem obecnym w zbyt wielu filmach umartwiającym zróżnicowany i złożony świat tego miasta.
Sacrum staje się przesądem, profanum świętą miłością, pieśni religijne przeplatają się z chórami stadionu w Neapolu, realizm ustępuje miejsca kiczowi; na każdym poziomie językowym pojawia się oksymoron, aż w końcu przekłada się on na główny temat: pragnienie ucieczki od stanu, w którym żyją bohaterowie, podczas gdy perspektywa nowego życia wydaje się bardziej nierealna niż cud.