W ramach czerwcowego spotkania z filmami tak tragicznie złymi, że aż pięknymi, Kino Nowe Horyzonty zaprezentuje kultowe Upiory z 1986 roku - produkcję przypominającą skrzyżowanie wspominanych już Stranger Things, Opowieści z krypty i słusznie zapomnianych żartów Tadeusza Drozdy. Wszystko w jakości komunijnego VHSa.
Grupa średnio rozgarniętych nastolatków postanawia zorganizować imprezę w opuszczonym domu (przy którym, zamiast ogródka, jak gdyby nigdy nic stoi mroczny cmentarz). Jak na horrory przystało, pomysł bohaterów jest idiotyczny, ale przecież dzieci pozbawione instynktu samozachowawczego kochamy najbardziej.
Szybko okazuje się, że posiadłość nie jest wcale taka opustoszała. Zamieszkuje ją potężny czarownik, pragnący ożywić swoją zmarłą ukochaną. Jak głosi tradycja czarnoksięstwa - najlepsze zaklęcia to te przygotowane na bazie ofiar z ludzi. Czarnoksiężnik postanawia więc wysłać swe liczne, przerażające (lub przerażająco śmieszne) sługi, aby zdobyły "materiał" do ofiar. Trzeba przyznać, że szaleniec ma niezłe wyczucie smaku, bo jego armia potworów jest naprawdę imponująca. Znajdzie się tu grupa zombie, zasuszona wiedźma, humanoid z obślizgłymi mackami, wampirzy chłopiec, a nawet małe gadzie demony. Efekty, rekwizyty i gra aktorska są także odpowiednio potworne.