Pan i władca popkulturowo-życiowego fanpage'a Full Frontal Pisula, współzałożyciel vloga i podcastu Napisy Końcowe. Dziennikarz, tłumacz, wojownik kosmosu. Naukowo przebadał m.in. filmografię Johna Woo, Johna Carpentera i Waltera Hilla. Kinowo pożera wszystko - szczególnie wszelkiej maści horrory, wysokooktanowe akcyjniaki oraz Złotą Erę Hollywood. Ceni kontynuacje filmów, na które nikt nie czeka (z naciskiem na kolejne "Króle Skorpiony"). Uwielbia Grace Kelly, Kaczora Howarda oraz Godzillę - najlepiej, gdy pojawiają się w tym samym filmie.
Entuzjastki i entuzjaści czarnego, absurdalnego humoru oraz miłośniczki i miłośnicy najntisów - oto znakomita propozycja dla Was. W ramach wrześniowego pokazu w cyklu "Najlepsze z Najgorszych" zapraszamy na film tak obrzydliwy, że aż piękny.
Rynek suplementów diety przeżywa obecnie swoją złotą erę, jednak twórcy filmu Body Melt już w latach 90. przewidzieli boom tego sektora i postanowili pokazać go w (bardzo!) krzywym zwierciadle.
Vimuville to firma produkująca eksperymentalne suplementy. Zachwyceni konsumenci masowo kupują specyfiki produkowane przez rzekomo renomowaną firmę, nie zwracając uwagi na skład produktów, ani nie dopytując o to, czy Vimuville przeprowadziło jakiekolwiek badania.
Oczywiście, szybko okazuje się, że zażywanie rzeczonych suplementów powoduje spektakularne efekty uboczne, mianowicie - rozpuszczanie ludzi. Właśnie tutaj rozpoczyna się rozkoszny spektakl gore: twórcy Body Melt postanowili pokazać cały proces możliwie dosłownie i detalicznie. Obrazom rozpływających się wnętrzności, potoków zielonej mazi (zupełnie jak w kultowym Tromaville), wszelkich obrzydlistw, imponującym efektom specjalnym i celebracji "body horroru" nie ma końca.
Na seans zapraszamy osoby o mocnych żołądkach.