repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Zanim noc nas rozdzieli reż. Borys Chlebnikow
Aktualności

Nowe kino Rosji - "Zanim noc nas rozdzieli" Chlebnikowa

16 kwi

Od 19 kwietnia w Kinie Nowe Horyzonty.

Borys Chlebnikow wdarł się do świata filmu w wieku 30 lat, gdy razem z Alekseiem Popogrebskim nakręcił kameralny Koktebel. Film przyniósł im nie tylko liczne nagrody, również uznanie widzów. Jego następnym filmem było Dryfowanie z 2006 roku. Urodził się w Moskwie w 1972 roku. Studiował przez dwa lata biologię, następnie dostał się do Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii im. S. A. Gierasimowa. Zanim noc nas rozdzieli - komedia oparta na autentycznych rozmowach podsłuchanych przez dziennikarkę Olgę Utkin w jednej z najdroższych i najbardziej szpanerskich moskiewskich restauracji - jest jego trzecim filmem.

Zanim noc nas rozdzieli w programie kina

"W rosyjskim Zanim noc nas nie rozdzieli Borysa Chlebnikowa w nowo otwartej, luksusowej restauracji w Moskwie wszyscy na siebie warczą, wszyscy - klienci, kelnerzy, kucharze - są swoim życiem upodleni. Miotają się rozgoryczeni mężowie i zawiedzeni kochankowie, pseudobiznesmeni i pseudohipsterzy, biedni (tych więcej) i bogaci. Ale jedyne, co mogą zrobić, to w geście ulgi dać sobie po mordzie (dostanie się nawet irytująco wysublimowanej harfistce przygrywającej do kotleta). Finałowa, brawurowa, tragikomiczna scena bójki to podana na talerzu wizja współczesnego obłąkania, z którego nie ma ucieczki." (Paweł T. Felis, "Wysokie Obcasy" GW)

"Zanim noc nas nie rozdzieli to życie na podsłuchu na miarę dzisiejszych czasów. Kamera błądzi pomiędzy stolikami eleganckiej restauracji, zagląda do kuchni i do garderoby kelnerów. Lawiruje, podchodzi niebezpiecznie blisko, podgląda i nadstawia ucha, by wzbudzić niezdrową - tabloidową wręcz, jak mówi reżyser, Borys Chlebnikow - ciekawość widzów.

Wymiany zdań przy kolejnych stołach stanowią o fragmentarycznej, gagowej konstrukcji filmu. Urwane zdania, otwarte tematy nie od razu znajdują swoją puentę, co sprawia, że formuła all talk, no action (czego lokalnym odpowiednikiem byłoby nieco mniej wykwintnie wybrzmiewające: dużo gada, mało robi) w tym wypadku sprawdza się zaskakująco dobrze. Dialogi te, choć nie zawsze dotyczące spraw lekkich, przepełnione są humorem, odrobinę czeskim, chciałoby się rzec, duchem. Czasami są niezrozumiałe, jak wtedy gdy zdania wymieniają między sobą imigranci tworzący kuchenne zaplecze restauracji – zabieg ten, być może prosty, ale doskonale koresponduje z zamierzonym przez reżysera voyerycznym wydźwiękiem obrazu, któremu to w ten sposób nadaje autentyczności. Oraz buduje nieodparte wrażenie obcowania z prawdziwym życiem ukrytym w słowach lub gdzieś pomiędzy nimi.

Dodatkowego smaczku naddaje fakt, że wspomniane rozmowy są jedynie filmowym odbiciem prawdziwych knajpianych pogaduszek zasłyszanych w restauracji przez dziennikarzy, których nagrania i zapiski stały się podstawą scenariusza filmu. Na sucho być może nie brzmi to wystarczająco efektownie, jednak po seansie i zobaczeniu na własne uszy niektórych interakcji i wypowiedzi fakt ten nabiera na znaczeniu. Zagęszcza bowiem do granic możliwości opary ekranowego absurdu oraz wynosi film na – jednak nie aż tak oczywiste od początku – wyżyny społecznej satyry.” (Natalia Maliszewska, krytycyz1pietra.blogspot.pl)

Borys Chlebnikow: "Chciałem nakręcić film, który miałby w sobie coś z rewii czy wodewilu, moim celem nie była satyra ani kategoryczna ocena kondycji, w jakiej znajduje się świat. Zanim noc nas nie rozdzieli jest dla mnie opowieścią o społeczeństwie, bohaterowie mojego filmu to ludzie, którzy szybko się wzbogacili. Pracowali ciężko w latach 90., później poczuli się zmęczeni i zdezorientowani. Nie wiedzą, co zrobić z pieniędzmi, które zaczęły pełnić dla nich funkcję dekoracyjną. Kraj,  w którym żyją, nie nauczył ich obycia, bogactwo ich nie uszlachetniło. Nie dostrzegają oni jednak tego problemu, są typowym pierwszym bogatym pokoleniem. Czasami czują przemożną ochotę, żeby uderzyć kogoś w twarz bez powodu. Zrobiłem film o Moskwie. Finałowa bójka jest rodzajem hołdu dla wszystkich bohaterów, nie tylko tych siedzących wówczas przy stole. (...)

Współczesne kino rosyjskie przypomina mi liderów opozycji. Dlaczego w każdych kolejnych wyborach zdobywają coraz mniej głosów? Ponieważ nie są w stanie wyrazić tego, o co walczą. Są przeciwni czemuś, ale nie potrafią o tym mówić. To samo dotyczy reżyserów. Wszystko wokół jest w nieustannym ruchu, a my stoimy w miejscu. Taka sytuacja nie jest wyjątkowa w dziejach kina, obecnie podobnie to wygląda we Włoszech czy Francji. Zwykle jednak niepokoje społeczne doprowadzają do ożywienia sztuki, tak było w przypadku neorealizmu, gdy do głosu doszedł fakt przegrania wojny.”

 

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!