Od 4 stycznia w Kinie Nowe Horyzonty.
Podstawą scenariusza Jackpota było niepublikowane opowiadanie popularnego autora kryminałów Jo Nesbø. Kiedy Oscar Svendsen odzyskuje świadomość, znajduje się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Otoczony przez policję leży w kałuży krwi pośród ośmiu trupów, a w ręku trzyma broń, która jednoznacznie wskazuje na jego udział w masakrze. Okazuje się, że jako jedyny ocalał z krwawej strzelaniny w porno shopie Różowe Niebo. Policyjny detektyw Solør jest przekonany o winie Oscara. Chcąc się ratować, Svendsen opowiada niewiarygodną historię, która zaczęła się od wielkiej wygranej czterech kolesiów w zakładach piłkarskich…
"Na miejscu są skojarzenia z Podejrzanymi Bryana Singera, lecz choć Magnus Martens konstruuje swój film na podobnym schemacie narracyjnym – czyli rekonstruujących niedawne wydarzenia sekcjach dynamicznych retrospektyw krok po kroku prowadzących do chwili dla bohaterów obecnej – to Jackpot posiada zupełnie inny ciężar gatunkowy. Z uwagi na to, że historia wyszła spod ręki Jo Nesbø, niejako z automatu przypisuje się jej przynależność gatunkową do kryminału.
Nie do końca słusznie, gdyż nie ma tutaj policyjnego dochodzenia per se, a zawiła intryga z mordami, rąbaniem zwłok i strzelaniną w tle to jedynie pretekst do scenariuszowej dezynwoltury. Martens stawia na zadziwienie widza groteskowymi scenami przemocy i coraz to bardziej zaskakującymi woltami fabularnymi, chcąc, jak sam twierdzi, nawiązać do dokonań filmowych postmodernistów z braćmi Coen na czele. Jednak jego film jest jednak cięższy, bardziej dosłowny, może za mało ekstrawagancki." (Bartosz Czartoryski, "Dziennik Gazeta Prawna")
"Reżyser nie daje widzowi praktycznie chwili wytchnienia. Na dodatek wszystko podlane jest wyjątkowym – „czarnym” to nawet mało powiedziane – poczuciem humoru (kto czytał którąkolwiek z powieści Nesbø, ten będzie wiedział, czego można się spodziewać). Gdyby nie serwowane przez Magnusa Martensa okrucieństwo rodem z obrazów Quentina Tarantino czy Roberta Rodrigueza, można by uznać Jackpot za bardzo udany przykład współczesnej komedii slapstickowej. Tyle w nim pościgów, komicznych incydentów, sytuacji w równym stopniu wywołujących śmiech co mrożących krew w żyłach. Słowem – zabawa na całego. Bez żadnych podtekstów społecznych czy politycznych, których nie brakowało na przykład w Łowcach głów. Jeżeli więc ktoś będzie oczekiwał od filmu Norwega intelektualnej gry psychologicznej z głębokim przesłaniem – zawiedzie się; jeżeli zaś przygotuje się na bezpretensjonalne harce z masą nawiązań do amerykańskiego (i nie tylko) kina akcji – wyjdzie z kina w pełni usatysfakcjonowany. Nesbø, wymyślając intrygę, oraz Martens, ubierając ją w konkretne sceny, musieli się świetnie bawić. Nie zapomnieli jednak o najważniejszym – zadowoleniu widza. Dlatego Jackpot obfituje w liczne zwroty akcji, które sprawiają, że praktycznie do ostatniego kadru śledzi się go z zainteresowaniem. Dlatego zaludnili fabułę tak czarująco skontrastowanymi postaciami – cwaniakowatym Thorem i nieporadnym, wciąż przestraszonym Oscarem, paranoicznym Billym i zimnym i wyniosłym Solørem, kumplowskim Gjeddem i bezwzględnym Lassem. Każdy z nich prezentuje inny typ komizmu i każdy dokłada swoją cegiełkę do sukcesu filmu." (Sebastian Chosiński, esensja.pl)