repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Miłość reż. Michael Haneke
Aktualności

Miłość Michaela Haneke od 2 listopada w polskich kinach

2 lis

Zdobywca Złotej Palmy i kandydat Austrii do Oscara w listopadzie w Heliosie Nowe Horyzonty.

Zdobywca Złotej Palmy na ostatnim festiwalu w Cannes, film otwarcia 12. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu - Miłość Michaela Haneke reprezentuje też Austrię w oscarowym wyścigu w kategorii filmu nieanglojęzycznego. Film wchodzi na polskie ekrany 2 listopada 2012 (dystrybucja: Gutek Film). 

Bohaterowie Miłości, Georges (81-letni Jean-LouisTrintignant) i Anne (85-letnia Emmanuelle Riva), to małżeństwo muzyków w podeszłym wieku. Ich córka (Isabelle Huppert) mieszka z rodziną za granicą. Pewnego dnia Anne przechodzi udar, w wyniku którego jej stan zdrowia dramatycznie się pogarsza. Więzy uczuciowe, od tylu lat łączące parę, nie pozwalają Anne zrealizować decyzji o odejściu, którą podjęła, tracąc sprawność, a z nią swoje dotychczasowe życie. Haneke opowiada o ludziach, którzy nie tyle próbują poradzić sobie z fizycznymi, czy psychicznymi niedogodnościami, które towarzyszą nowej sytuacji, ile dojrzewają do wolności - by ją dawać ukochanej osobie i by z niej świadomie korzystać. 

zwiastun

Miłość w programie kina

 

Polscy krytycy o Miłości:

"Miłość (...) dzieło absolutnie spełnione, wyjątkowe w sztuce współczesnej. Druga Złota Palma (po Białej wstążce w 2009 r.) potwierdza wielkość i wszechstronność tego Hanekego. Tak, on jest rzeczywiście "Bergmanem naszych czasów", reżyserem, pisarzem, dramaturgiem, którego filmy można postawić w szeregu najważniejszych dzieł współczesnych, nie tylko filmowych. Haneke wkracza swoimi filmami na teren nierozpoznany, a zarazem bliski każdemu. Ale trzeba dopiero królewskiego szyku Cannes, żeby w medialnym zgiełku utwierdzić wielkość filmowego autora. Tak więc: vive le roi!

(...) to, co oglądamy, ma cechy widowiska - to spektakl starości, chorowania, ratowania życia za wszelką cenę, umierania. Paradoksalny film. Jego prostota jest zwodnicza. Haneke dotyka w nim doświadczeń powszechnych, choć głęboko ukrytych - tabu starości jest silniejsze niż tabu seksu. Życie zostaje tu doszczętnie obnażone, ale nie sprofanowane. Film mówi o ludzkiej bezradności, ale nie pozostawia widza bezradnym. Pokazując "wszystko", zostawia margines tajemnicy. I daje w ostatnim kadrze piękną metaforę "wyjścia z domu", po prostu tak, jak wychodzi się na koncert.

Charakterystyczne, że na konferencjach Hanekego [w Cannes], w których uczestniczyłem, nie panowała namaszczona, grobowa atmosfera. Przeciwnie, bywało bardzo wesoło. Ktoś bezceremonialnie zapytał reżysera, jak chciałby umrzeć. Haneke roześmiał się: "Tak jak moja babcia. Miała 95 lat. Kiedyś przy kolacji westchnęła: taka jestem zmęczona. I to wszystko".

Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Wyborcza"

"Dwie godziny projekcji to opis powolnego konania i męczarni, którą chce się skrócić. Haneke stawia problem samobójstwa, eutanazji, ale zmienia akcenty, odwraca punkty widzenia. Nie pyta, czy wolno zabić, czy decydując się na odebranie sobie i komuś życia popełnia się grzech. Tylko czy wolno to zrobić w imię miłości? Czy morderstwo może być najwyższym aktem miłosierdzia przywracającym człowiekowi godność i dopełnieniem utraconej harmonii małżeńskiego szczęścia?"

Janusz Wróblewski: Śmierć bez Boga ("Polityka")

"Jak pomóc komuś umrzeć z godnością? Jak się zachować, gdy najbliższa osoba na naszych oczach staje się z każdym dniem coraz bardziej bezwładna? "Godność" i "właściwe zachowanie", frazesy, którymi wspomagamy się idąc przez życie, kompromitują się w zderzeniu z umieraniem. Śmierć ze starości, śmierć poprzedzona chorobą, upośledzeniem, agonią jest czymś przerażającym, odpychającym, pozbawionym choćby śladów nadziei, heroizmu. Hanekemu udało się mimo to zrobić o śmierci jeden z najpiękniejszych filmów, jakie kiedykolwiek widziałam.

(...) To mały, wielki film. O miłości, której oddało się życie, miłości, która jest czymś więcej niż mechanicznym przywiązaniem, o miłości wreszcie, której dziś prawie już nie ma, bo mało kto daje sobie na nią czas. Odwiedzając Anne i Georgesa, ich córka Eve (Isabelle Huppert) opowiada o nieustannych podróżach, w których jest w związku z koncertami. - A jak z Geoffem? - przerywa jej słowotok ojciec. Córka opowiada więc o ostatnim romansie jej męża (także muzyka) z młodszą wiolonczelistką (chyba jego uczennicą), po którym wybuchł na akademii skandal. Teraz znów są razem. Jego romanse jej zoobojętniały. - Kochasz go? - pyta Georges. - Chyba tak - odpowiada Eve. Czuję, że kłamie."

Karolina Pasternak: O wielkiej Miłości Hanekego (stopklatka.pl)

"No i jest. Tegoroczne canneńskie arcydzieło. Czy pierwsze z kilku - o to mniejsza. "Miłość" Michaela Hanekego jest najlepszym filmem w karierze reżysera, którego rzemiosło doceniałem zawsze, ale którego moralizatorstwo często budziło moje wątpliwości. Tym razem efekciarskiego czarnowidztwa nie ma prawie wcale - zamiast niego Haneke staje twarzą w twarz z umieraniem jako ostateczną potwarzą natury rzuconą pod adresem ludzkiej godności. Zamiast epatować i dopowiadać, reżyser głównie pomija i sugeruje. Wiele scen kończy się, zanim dojdzie do spodziewanej kulminacji. Swoiste novum w dorobku Austriaka: film nieustraszony, ale nie bezlitosny."

Michał Oleszczyk: Kobieta i mężczyzna 50 lat później ("Dwutygodnik")

"Wyszłam z kina ze ściśniętym gardłem. Najnowszy film nagradzanego już kilkakrotnie w Cannes - za "Białą wstążkę", "Ukryte" czy "Pianistkę" - Austriaka Michaela Hanekego jest dla mnie arcydziełem. Stare, paryskie mieszkanie, fortepian, półki z książkami, na stoliku rozrzucone gazety. I dwoje starych ludzi, którzy przeżyli ze sobą całe życie. Oboje byli muzykami, podobnie jak ich mieszkająca w Londynie córka.

(...) - Każdy musi się kiedyś skonfronować z taką sytuacją - zwierzał się po pokazie swego filmu Michael Haneke. - Odchodzą nasi dziadkowie, rodzice, czasem ktoś, z kim spędziliśmy wiele lat, czasem dziecko. Ja sam niedawno skończyłem 70 lat i też takie trudne chwile przeżyłem i nadal przeżywam. I chciałem o tym opowiedzieć. Mając 30 lat, myśli się o narodzinach miłości, w moim wieku - o miłości, która odchodzi na zawsze."

Barbara Hollender: Powroty laureatów ("Rzeczpospolita")

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!