Lata 80. Polska. PRL. Stan wojenny, Kino Moralnego Niepokoju, za oknami szaro, buro. W tych właśnie czasach napięć przez polskie ekrany zaczęła przechodzić fala pomijanego przez lata kina gatunkowego. Juliusz Machulski na najwyższym biegu wpadł z produkcjami sci-fi i bystrymi kryminałami, Piotr Szulkin pokazał przerażająco estetyczną postapokalipsę, a Marek Piestrak zaserwował kilka nieidealnych, ale zdecydowanie kultowych horrorów. Królem gatunkowego tygla był jednak Krzysztof Gradowski, który wziął się za ekranizacje dzieł Jana Brzechwy o Panu Kleksie. I na przestrzeni trzech filmów (+ jednego animowanego po latach) reżyser zaserwował widzom dosłownie wszystkie fascynacje, jakie przesiąkały do naszej kultury z Zachodu, łącząc to ze swojskim urokiem. Bo czego tu nie było: wilkołaki, planeta kosmicznych potworów, żywe wirusy internetowe, kosmiczne księżniczki, nasz Darth Vader obleczony w sreberko, bojowy nadmakaron, podwodne królestwo, jadalne piegi, trzecie oko przemierzające wszechświat niczym wyjęte z Kubricka, nieletni morderczy android, szalony naukowiec (i golarz w jednym), uffff. Pełen wachlarz doznań, a wszystko to miało swój początek wraz z wkroczeniem niepozornego Adasia w progi dziwacznej szkoły.
Więcej o tej niezwykłej dla naszej kultury serii usłyszmy podczas prelekcji.
„Witajcie w naszej bajce”. Te właśnie słowa piosenki prowadzą 10-letniego Adasia Niezgódkę w zaczarowany świat panabrzechwowych fantazji. Pan Kleks to nie tylko nauczyciel, ale i czarodziej. W najzwyklejszych, najbardziej codziennych czynnościach potrafi dostrzec coś cennego, pasjonującego i pożytecznego. Nudną codzienność przenieść w świat baśni. Tam, gdzie niewyobrażalne staje się możliwe, a nawet zwyczajne. I tak, z szarego podwórka Adaś Niezgódka zostaje przeniesiony do Akademii Pana Kleksa. Poznaje postać tajemniczą i niebezpieczną. To fryzjer – Filip Golarz. Poszukując guzika z czarodziejskiej czapki doktora Paj-Chi-Wo, Adaś przypadkowo odkrywa tajemnicę Filipa Golarza.
Od momentu premiery w 1984 r. film Krzysztofa Gradowskiego stał się niezaprzeczalnym przebojem, a Pan Kleks idolem młodej widowni. W ciągu roku obejrzało go 14 milionów widzów. Krzysztof Gradowski, człowiek-instytucja, napisał scenariusz, teksty większości piosenek. Jest autorem niektórych projektów plastycznych.
Akademia Pana Kleksa za sprawą muzycznej czołówki Andrzeja Korzyńskiego pełna jest aluzji do Gwiezdnych wojen. Czasem przypomina angielskie Muppetty, czasem nawiązuje do klasycznej baśni w stylu braci Grimm czy Andersena. Jak w każdej bajce jest tu odwieczna walka dobra ze złem. I jak w każdej bajce dydaktycznie dobro wygrywa.