Powaqqatsi to druga część kultowej trylogii Quatsi, wspólnego dzieła reżysera Godfreya Reggio i kompozytora Philipa Glassa. Tytuł filmu również odnosi się do języka Indian Hopi – powaqqatsi oznacza istotę, która by podążać dalej pochłania życiowe siły innych.
W odróżnieniu do Koyaanisqatsi – pierwszej części trylogii skupionej na szaleńczym pędzie życia zachodniej cywilizacji – Powaqqatsi przenosi nas do Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Tradycyjne zachowania plemion Trzeciego Świata, świadczące o głębokiej więzi duchowej z kosmosem, przeciwstawione zostają obrazom zatłoczonych aglomeracji, slamsów i degradacji dziewiczych terenów. Zdjęcia do filmu realizowano w m.in. w Brazylii, Kenii, Izraelu, Nepalu, czyli w miejscach, gdzie zachowały się jeszcze ślady pierwotnych kultur.
Powaqqatsi dużo czulszym okiem przygląda się lokalnym społecznościom i ludzkiej działalności . Przedmiotem rozważań reżysera jest perfekcja wykonywanych czynności, metafizyczna ekstaza, praca, twórczość – czyli wszystko, co określa odrębność poszczególnych kultur.
W filmie brak fabuły w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, nie ma też dialogów, ani komentarza. Pojawiają się zapierające dech w piersi i urzekające dbałością o detal obrazy oraz wspaniała, kontemplacyjna muzyka napisana ponownie przez Philipa Glassa.
Tytułowy antropocen to era człowieka i zmian antropogenicznego pochodzenia, które skutkują katastrofalnym ociepleniem klimatu. Jedną z takich zmian jest architektura – trwała, użyteczna, piękna i… niezwykle szkodliwa. Miasta i architektura w obecnej skali zaburzają naturalne cykle przyrody, emitują zanieczyszczenia i zawłaszczają kolejne przestrzenie. Jednocześnie nie sposób wyobrazić sobie funkcjonowania człowieka poza architekturą. To dzięki niej jesteśmy w stanie zapewnić godne i bezpieczne warunki życia całym społeczeństwom oraz tworzyć miejsca codziennej egzystencji rzeszom ludzi na naszym globie.
Nazwa wystawy niesie w sobie ambiwalencję – jest jednocześnie narcystyczna (mówi o sile wpływu człowieka) i krytyczna wobec stanu współczesnego świata. Chcemy jednak, by osoby ją odwiedzające, nie odchodziły z poczuciem beznadziei. Wciąż możemy zatrzymać lub ograniczyć dalszą degradację naszego wspólnego domu.