repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Imigranci reż. Jacques Audiard
Aktualności

Złota Palma w Cannes - "Imigranci" Jacquesa Audiarda

12 lis

Od 13 listopada w Kinie Nowe Horyzonty.

Główna nagroda w Cannes. Jacques Audiard (Prorok) opowiada historię byłego żołnierza, który do niedawna walczył jako bojownik Tamilskich Tygrysów i stracił żonę i dziecko. Z obcą kobietą i jej dzieckiem, udając ojca rodziny, ucieka z pogrążonej w wojnie domowej Sri Lanki do będącej szansą na lepszą przyszłość Europy. Dociera na przedmieścia Paryża i zatrzymuje się w jednym z mieszkań socjalnych.

Imigranci w programie kina 

"Interesuje mnie „ten obcy” i spojrzenie na świat z jego perspektywy, z perspektywy człowieka, który sprzedaje nam na tarasach róże i o którym nic tak naprawdę nie wiemy - powiedział w Cannes francuski reżyser. Sceny, w których Audiard przygląda się bohaterom usiłującym zbudować na nowo swoje życie są w filmie najlepsze – próby respektowania zasad muzułmańskiej społeczności i zrozumienia francuskiego poczucia humoru, upokarzająca praca polegająca na sprzedawaniu święcących króliczych uszu, rodząca się w bólach więź pomiędzy ludźmi, których połączył tak naprawdę tylko przypadek i pragnienie przeżycia. Grający główną rolę świetny Antonythasan Jesuthasan czerpie tu z własnych doświadczeń." (Marta Bałaga, esensja.pl)

"Audiard ładnie wstrzelił się z tematem w ostatnie europejskie wydarzenia dotyczące migracji ludności do bogatszych krajów. Bez skrupułów obnaża desperację ludności szukającej przyzwoitego życia, tak jak oni bez skrupułów są w stanie zrobić wszystko by wyrwać się z ich własnego piekła – podawanie się za kogoś innego, przygarnięcie przypadkowego dzieciaka by tylko bardziej pasować do kradzionej tożsamości? Czemu nie. Według Audiarda sprowadzeni do parteru przez życie ludzie nie mają żadnych moralnych granic i zrobią wszystko by zaczerpnąć choć trochę normalności." (www.kinokoneser.pl)

"Wielkość Audiarda polega chyba na umiejętności subtelnego kierowania opowiadanej historii na tory kina – powiedzieć można – zachodniego, niemalże gatunkowego, bez pozbawiania jej funkcji społecznego komentarza i naturalistycznej konwencji. W jego poprzednim filmie, Rust and Bone, posługiwał się środkami zarezerwowanymi dla melodramatu; mimo swojej surowej stylistyki i emocjonalnego chłodu była to w istocie kameralna love story. W zaskakująco krwawym finaleDheepana słychać natomiast echo klasycznego kina amerykańskiego z lat 70. Interludia w postaci długich ujęć pozwalających kontemplować fakturę skóry słonia oraz pijacki szał Dheepana mogą przypominać Czas Apokalipsy, ale to bardzo odległe skojarzenie; dużo bliższym będzie Taksówkarz. Analogia jest wyraźna." (Mateusz Godlewski, bad-taste.pl)

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!