repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Wróg numer 1 reż. Kathryn Bigelow
Aktualności

W napięciu od pierwszej do ostatniej sceny – "Wróg numer jeden"

6 lut

Od 8 lutego w Kinie Nowe Horyzonty.

Zajmuje najważniejsze miejsce w kolejce do Oscara, najbardziej imponujące dzieło w karierze Bigelow, to nie jest film dla osób o słabym sercu, jedno z najbardziej interesujących wyzwań intelektualnych tego roku, mocny, odważny, wstrząsający – tyle entuzjaści zza oceanu. Opowieść o akcji amerykańskich żołnierzy wymierzonej w Osamę bin Ladena została wytypowana przez nowojorskich krytyków jako najlepszy film roku.

Wróg numer jeden w programie kina

"Reżyserka Na fali i Hurt Locker konsekwentnie prowadzi widza przez kolejne etapy poszukiwań bin Ladena, poczynając od przesłuchań i tortur, aż po sumienną pracę wywiadowczą w wielu krajach - jedna ze scen rozgrywa się w porcie w Gdańsku. W sam środek procesu zostajemy wprowadzeni oczami głównej bohaterki, granej kapitalnie przez Jessicę Chastain. Kobieta przygląda się brutalnym torturom, jakim poddawani są przesłuchiwani współpracownicy Al-Kaidy z przerażeniem. Chastain doskonale wydobyła z bohaterki dramatu jej wewnętrzną niezgodę na to, jak traktowani są ci ludzie. Z drugiej strony Maya wie bardzo dobrze, że sytuacja wymaga tego, by tak postępować, że nie można pozwolić sobie na współczucie i że jest to jedyna droga, by w końcu złapać bin Ladena. Jej determinacja jest tak wielka, że z biegiem lat, gdy całe śledztwo wydaje się prowadzić donikąd, właściwie tylko ona wierzy w powodzenie misji.

Wróg numer jeden to historia, której zakończenie jest nam wszystkim dobrze znane. Bigelow potrafiła jednak stworzyć wciągającą narrację z pogranicza thrillera i dobrego kryminału z wątkiem detektywistycznym." (Przemysław Dobrzyński, stopklatka.pl)

"Dla osób mniej znających historię zabicia ibn Ladena zaskoczeniem będzie odkrycie, iż tak znaczącą rolę odegrała w tej historii młoda agentka CIA, nosząca w filmie imię Maya. Jej oczami patrzymy na wydarzenia, także na sceny okrutnych tortur, którym musi się przyglądać. Mayę gra Jessica Chastain, którą polski widz może pamiętać choćby z Drzewa życia Terrence’a Malicka. Tam była trochę w cieniu Brada Pitta, tutaj zaś ekran należy już tylko do niej. Jej dziewczęca kruchość i delikatność tworzą niesamowity wręcz kontrast z brutalną rzeczywistością, w której się znalazła. W zakończeniu filmu znowu jest zwykłą dziewczyną, jak gdyby przerażoną tym, co się przed chwilą stało, a do czego przecież tak znacząco się przyczyniła. Scena, gdy samotna wchodzi do wielkiego samolotu wojskowego, którym może odlecieć, „dokąd zechce”, jest po prostu przejmująca. Jessica Chastain to wielka aktorka, jedna z największych pośród całej konstelacji młodych gwiazd amerykańskiego kina. Wydaje się, że nikt nie może jej wyprzedzić w drodze do Oscara. A co z szansami samej Kathryn Bigelow, żelaznej damy amerykańskiego kina, jak się o niej pisze? Przed trzema laty za The Hurt Locker. W pułapce wojny dostała najważniejszego Oscara, jako pierwsza kobieta." (Zdzisław Pietrasik, "Polityka")

"Film został nazwany antyamerykańskim, a pod adresem jego autorów wiele cierpkich słów padło nie tylko w USA. Główne zarzuty zbiera m.in. komentarz w formie listu, jaki na łamach brytyjskiego "The Guardian" zadedykowała reżyserce pisarka i konsultantka polityczna Naomi Wolf. - "Pani film jest hitem. Ale sceny torturowania więźniów fałszywie uzasadniają globalną wojnę z terrorem. (...) Film jest świetnie nakręconą, dwugodzinną reklamą agentów wywiadu, którzy popełnili zbrodnie przeciwko więźniom z Guantanamo poza murami więzienia. To pokazuje jako bohaterów ludzi, którzy popełnili brutalne zbrodnie przeciwko innym ludziom ze względu ich pochodzenie - co nie jest zresztą historycznym precedensem" - napisała Wolf. W cierpkich słowach zwróciła także uwagę na problem klasyfikacji gatunku filmu Bigelow: "Twierdzi pani, że film jest oparty na prawdziwych wydarzeniach, zaś w wywiadach podkreśla, że jest mieszanką faktów i fikcji, częściowo dokumentalny. Prawdziwy, prawda, a nawet dokument to wielkie i poważne słowa" - pisze dalej Wolf.

Bigelow odpowiada krytykom: - Przedstawienie tortur nie oznacza ich poparcia. Po raz kolejny w ten sposób swojej produkcji broniła w wywiadzie dla "The Telegraph". A Mark Boal, scenarzysta, dodał: - Nie wiem, jak opowiedzieć historię bez uwzględnienia wątku tajnych ośrodków CIA, bez pokazania przesłuchań, które od początku operacji należały do metod stosowanych przez amerykański wywiad - zapewnił. Innym razem, odbierając na Manhattanie nagrodę za produkcję, scenarzysta zwrócił uwagę, że podobną do tych ze swojego filmu historię podtapiania więźniów i agenta, który w nich uczestniczył, z uwagą przeczytał w okładkowym tekście "New York Timesa"." (Barbara Dziedzic, "Polska The Times")

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!