repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Tosty po meksykańsku reż. Fernando Eimbcke
Aktualności

Klasyczny trójkąt w "Tostach po meksykańsku" Fernando Eimbcke'a

7 sty

Od 9 stycznia w Kinie Nowe Horyzonty.

Bohaterami nagrodzonego na festiwalu w San Sebastián filmu Fernanda Eimbcke’a są Paloma i jej nastoletni syn Hector - właśnie wyjeżdżają razem na wakacje. Matkę i syna łączy silna więź, z dnia na dzień zaczynają się jednak od siebie oddalać. Powodem jest Jazmin, dziewczyna, która interesuje się Hectorem, należącym dotąd jedynie do matki. Odkrywa przed nim świat seksualności, zmysłowości, miłości i przygody. Zawiedziona i opuszczona matka nie potrafi pogodzić się z tym, co się dzieje, podskórnie czuje, że powinna traktować Jazmin jak wroga.

Tosty po meksykańsku w programie kina

"Trzeci film Fernando Eimbcke udowadnia, że meksykański reżyser jest twórcą o wyrazistym charakterze pisma, który realizuje oryginalne, niezwykle spójne tematycznie i stylistycznie filmy. Wspólnie ze znanymi z naszych ekranów „Sezonem na kaczki" oraz „Jeziorem Tahoe", „Tosty po meksykańsku" tworzą nieoficjalną trylogię o dojrzewaniu. (...) „Tosty po meksykańsku" są nie tylko historią o inicjacji, ale też o przerwaniu pępowiny, która tę inicjację blokuje. Hector wyraźnie zaczyna interesować się płcią piękną, ale do tej pory jedyną kobietą, z którą miał zażyłą relację, była jego rodzicielka. Pojawienie się Jazmin zmienia ten układ. Nastolatki walczą o swoją prywatę, co jest uporczywie hamowane przez Palomę. Rodzi to oczywiście szereg subtelnie śmiesznych sytuacji. Najzabawniejsza jest scena z karcianą grą – kto wyciągnie najsłabszą, ten otrzymuje od osoby z najmocniejszą kartą w dłoni określone zadanie. Coraz bardziej pijana matka Hectora ucieka się do ostatecznych środków, by pozbyć się młodszej „konkurentki", ale jest skazana na porażkę." (Jacek Dziduszko, stopklatka.pl)

"W „Tostach po meksykańsku” właściwie nic się nie dzieje – troje bohaterów i ich prozaiczne rozmowy, kamera, która prawie nie opuszcza anonimowych wnętrz hotelu po sezonie wakacyjnym. Eimbcke wykorzystuje tę samą metodę co w swoim wcześniejszym, docenianym na festiwalach obrazie „Nad jeziorem Tahoe” – ze scenariusza usuwa zwroty akcji, dramatyczne momenty wycisza, a klucz do filmowej historii znajduje w tym, co zwyczajne i powszednie. Jedzenie, przysypianie na leżakach i wygłupy w basenie – pozornie tylko tyle. Z błahej codzienności wyłania się jednak intymny portret relacji, w którym jest miejsce zarówno na rodzinną zażyłość, drobne złośliwości, jak i naukę akceptacji. To także niezwykle uczciwy obraz rodzącej się seksualności i… matczynej zazdrości. Kino może i skromne, ale pożywne jak tosty i ciepłe jak Meksyk." (Mariusz Mikliński, aktivist.pl)

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!