repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Był sobie dzieciak reż. Leszek Wosiewicz
Aktualności

Folksdojczka i powstaniec w filmie "Był sobie dzieciak"

1 sie

Od 2 sierpnia w Kinie Nowe Horyzonty.

Kończy się II wojna światowa, Warszawa dramatycznie próbuje się wyzwolić, powstając ze zgliszcz. Wróg wciąż jednak odpiera ataki. Ludzie ukrywają się w ruinach, wierząc, że za chwilę ten koszmar się skończy. Młody Marek nie zna innego życia, choć jest w wieku, w którym wszystko dopiero się zaczyna - między nastoletniością a dorosłością. Pierwszy akt dojrzałości przychodzi do niego niespodziewanie, gdy staje w obronie nieznajomej Niemki milimetr od śmierci. Od tego czasu ich losy pozostaną nierozłączne.

Był sobie dzieciak w programie kina

"Skromny, sfinansowany w 60 proc. przez PISF, film nie wszedł do kin. Został za to pokazany w konkursie głównym festiwalu filmowego w Szanghaju. Reżyser mówił potem w wywiadzie dla "Dużego Formatu", że odbierano go tam "jak film, który mógłby dziać się współcześnie np. w Afganistanie. Albo w Chinach, gdyby ktoś postanowił nagle Szanghaj zrównać z ziemią. Na projekcji byli głównie młodzi widzowie. Nie słyszeli o powstaniu warszawskim i konkretne wydarzenie nie było dla nich tak ważne. Patrzyli na to, co dzieje się w mieście skazanym na zagładę, w którym pojedyncze osoby są totalnie zagubione, próbują odnaleźć się między sobą, ale i sami ze sobą, zobaczyć kim są".

Wtedy reżyser mówił, że chciał zrobić film o naturze ludzkiej, a samo powstanie było tylko pretekstem, tłem, okolicznościami, w jakich się ona ujawnia. Teraz mówi, że przecież sam tłumaczy studentom wagę kontekstu - historycznego, intelektualnego, narodowościowego, kulturowego. Jeśli kontekst znika, znika też waga filmu." (Katarzyna Bielas, "Gazeta Wyborcza")

"Główny bohater – Mareczek grany przez Rafała Fudaleja – to właściwie antybohater. Kiedy uruchamia fotoplastykon, który dostał od ojca na piąte urodziny, naprawdę przypomina dzieciaka. Ale jest już osiemnastoletnim młodzieńcem z dobrego domu, z rodziny o patriotycznych tradycjach. „Jest Polakiem wychowanym na patriotę, ale z jakichś powodów został w domu przy matce” – informuje zza kadru Narrator, który będzie pojawiał się jeszcze nieraz, komentując przebieg zdarzeń. Pisze wiersze, jak wielu z tego pokolenia, wychowanego na romantycznej literaturze. Dlaczego więc nie przyłączył się do kolegów z maturalnej klasy, z których pewnie część zdążyła już polec na polu chwały? Nadopiekuńczej matce udało się zatrzymać synka w domu, ale dłużej tak się nie da. Jest 12 dzień powstania, walki toczą się w pobliżu, matka postanawia, że muszą wyjść z miasta. Mareczek z plecakiem wygląda jak powstaniec, choć nim nie jest. Przebrany za dziewczynę naraża się na nie mniejsze niebezpieczeństwa." (Zdzisław Pietrasik, "Polityka")

"W pewnym sensie to właśnie Irena - również dzięki świetnej roli Cieleckiej - okazuje się w filmie najciekawsza: próbuje grać rolę nieustraszonego Wallenroda w sukience, ale jednocześnie sama, co widać choćby w scenie pijackiej orgii, zostaje przez wojnę brutalnie upodlona. Cokolwiek zrobi, jest postacią przegraną - jej patriotyzm nie ma nic wspólnego z heroizmem, ale oznacza zgodę na to, by dać się przez wojnę "ubrudzić", przyjąć jej reguły z fizjologiczno-rynsztokowym rysem włącznie. Marek - obserwator, który dojrzewa dopiero do tego, by wojenne zasady przyjąć i działać - przechodzi tymczasem kolejne etapy pozbywania się złudzeń. Jego naiwność przenika zresztą w samą narrację filmu, zbudowanego na kształt przypowieści o dziecku, które właśnie swoją niedojrzałość pełną idealistycznych wyobrażeń kładzie w końcu na szali i wchodzi - jak u Wajdy - do kanału, zatrzaskując za sobą młodość. Tylko zaleta to czy wada?

Leszek Wosiewicz, realizujący i przemontowujący swój obraz przez wiele lat, porwał się na szalony niemal pomysł, by w niezwykle skromnych warunkach finansowych i produkcyjnych zrobić film o powstaniu warszawskim." (Paweł T. Felis, Co jest grane GW)

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!