Nicolas Cage, wielka piła mechaniczna, gang okultystów i Nicolas Cage. Tak zapowiada się przedsmak Halloween w Kinie Nowe Horyzonty. "Mandy" z Nicolasem Cage'em w najlepszej roli od lat to rozsadzająca mózg filmowa halucynacja, po części czułe nawiązanie do kina eksploatacji, po części brutalna opowieść o zemście. Reżyser Panos Cosmatos nazwał swój film "ekranizacją okładki heavy metalowego zespołu z lat 80.".
O filmie:
Panos Cosmatos cofa się do 1983 roku i z pomocą niezwykłej ścieżki dźwiękowej tragicznie zmarłego Jóhanna Jóhannssona oraz psychodelicznych zdjęć Benjamina Loeba realizuje najdziwniejszy film roku. Mandy z Nicolasem Cage'em w najlepszej roli od lat to rozsadzająca mózg filmowa halucynacja. Po części czułe nawiązanie do kina eksploatacji, po części brutalna opowieść o zemście, a może raczej o duchach. Cosmatos, biorąc przykład ze swojego zmarłego ojca, reżysera m.in. Rambo 2 i Kobry, nie bawi się w stopniowe dawkowanie wrażeń w swoim rewelacyjnym drugim filmie. To historia drwala Reda Millera (Cage, praktycznie w stanie wrzenia) mszczącego się na ludziach, którzy zamordowali jego ukochaną - delikatną Mandy. W wolnych chwilach bohater ogląda reklamy z uwielbiającymi ser goblinami, wciąga górę kokainy i słucha praktycznych rad Billa Duke'a, którego możecie pamiętać z Predatora. Po wyjściu z kina należy spodziewać się solidnego kaca.
Marta Bałaga