Nominowany do Oscara w dziesięciu kategoriach (najlepszy film, reżyser, scenariusz oryginalny, zdjęcia, aktorka pierwszoplanowa, aktorka drugoplanowa, film nieanglojęzyczny, scenografia, dźwięk, montaż dźwięku), najbardziej osobisty z dotychczasowych filmów nagrodzonego już Oscarem reżysera i scenarzysty Alfonso Cuaróna (Ludzkie dzieci, I twoją matkę też, Grawitacja). Opowiada historię Cleo (Yalitza Aparicio), młodej służącej pracującej w zdominowanej przez klasę średnią dzielnicy Roma w mieście Meksyk. Cuarón pisze tym filmem pełen artyzmu i miłości list do kobiet, które go wychowały, kreśli żywy, poruszający obraz domowych napięć i zmian hierarchii społecznej na tle politycznego chaosu lat 70. W wybranych kinach i na Netflix od 14 grudnia.
- 90 procent scen tego filmu to obrazy, które wysupłałem z własnej pamięci - przyznaje Cuarón dodając, że film powstał w miejscach, o których opowiada lub ich dokładnych replikach zbudowanych przez scenografów. Na ekranie obija się tu również Meksyk, z jego społecznymi podziałami, rewolucją toczącą się na ulicy, jednak przede wszystkim „Roma” jest opowieścią o potrzebie miłości, o solidarności kobiet, o smakach, zapachach i kolorach dzieciństwa, które zostają w człowieku na zawsze. To najbardziej osobisty z wszystkich dotychczasowych obrazów Cuaróna. Reżyser nie mogąc współpracować ze swoim stałym operatorem Emmanuelem Lubezkim, sam zdecydował się nawet stanąć za kamerą i – jak Pawlikowski – zrobił film na taśmie czarno-białej. Wzruszający, ciepły i mądry.