repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Żyć nie umierać reż. Maciej Migas
Aktualności

Po hollywoodzku o chorobie - "Żyć nie umierać" Macieja Migasa

26 sie

Od 28 sierpnia w Kinie Nowe Horyzonty.

Bartek, niegdyś wzięty aktor, teraz zabawiacz publiczności w popularnym telewizyjnym show, dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chory. Według lekarza zostały mu zaledwie trzy miesiące życia. Bartek postanawia maksymalnie wykorzystać ten czas, uporządkować swoje sprawy, naprawić błędy życiowe i pogodzić się z ukochaną córką. Wierzy, że nie ma takiej sytuacji, z której nie byłoby jakiegoś wyjścia i – zaskakując najbliższych pogodą ducha i poczuciem humoru – stara się zmienić bieg losu i przekonać Najwyższego Scenarzystę, aby jego historia zakończyła się happy endem.

Żyć nie umierać w programie kina

"Opowiedzieć o chorobie nowotworowej i umieraniu po hollywoodzku, w beztroskim tonie. Zadanie cokolwiek ryzykowne, ale jak najbardziej wykonalne, czego dowodem aż dwa w tym sezonie filmy debiutantów. Znany operator Bartosz Prokopowicz zrealizował coś w rodzaju półtoragodzinnego teledysku poświęconego zmaganiom z nieuleczalną chorobą Magdy Prokopowicz, prezeski fundacji Rak’n’Roll („Chemia”). A Maciej Migas przypomniał w „Żyć nie umierać” kawałek życiorysu wrocławskiego aktora drugiego planu Tadeusza Szymkowa, który zmarł kilka miesięcy po tym, jak lekarze wykryli u niego raka płuc." (Janusz Wróblewski, "Polityka")

Tomasz Kot, aktor: "Na końcu filmu pojawia się plansza z napisem, że historia była inspirowana życiem Tadeusza Szymkowa . Od początku mówiono mi jednak, że nie odzwierciedlamy na ekranie jego losów. Sytuacje, które mają miejsce w filmie, nie wydarzyły się w rzeczywistości. Niestety nie miałem okazji poznać Tadeusza, ale pamiętam, że po jego śmierci [w 2009 roku – przyp. red.] na każdym planie filmowym opowiadano o nim anegdoty. Film Maćka Migasa zaczyna się prezentacją jednej z tych historii, pewnego razu Szymków dał się ponieść emocjom i zaczął gonić dyrektora teatru z pistoletem i groźbą, że ma ostrą amunicję. Dla moich starszych kolegów Szymków był autorytetem. (...)

Bartek jest miksem wielu aktorów pracujących w szaleńczym rytmie. Znam wiele osób, które tak funkcjonują. To zdolni ludzie i jest jakąś wielką tajemnicą, dlaczego jednym się w życiu udaje, a innym nie. Jedni brylują na warszawskich scenach, drudzy grają fantastyczne role w farsach w małych teatrach lub otwierają stacje benzynowe. Bartek jest każdym z nich po trochu; z drugiej strony wszyscy aktorzy mają wspólną cechę – wielką twórczą energię, z którą muszą coś robić. Różni ich tylko „jakość przetworników“ – modeli przetwarzania jednych emocji w inne, sposobów na wyobrażanie sobie i kreowanie sytuacji, których nie przeżyli. (film.wp.pl)

"- To był mój największy przyjaciel – mówił o Szymkowie scenarzysta Cezary Harasimowicz. - Kiedy jeszcze istniała iskierka nadziei, obiecałem Tadeuszowi, że napiszę scenariusz o człowieku. Myślałem, że zagra w nim główną rolę. Niestety, stało się inaczej i chyba pierwszy raz w historii kinematografii powstała rola dla nieżyjącego aktora. Dziękuję ci Maćku, że zdecydowałeś się zrobić film, choć to nie był twój scenariusz. - To była trudna sytuacja – wspominał Maciej Migas . – Cezary Harasimowicz napisał osobisty tekst, a ja chciałem w niego ingerować. Mimo to udawało nam się dojść do porozumienia." (www.rp.pl)

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!