repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Oh Boy reż. Jan Ole Gerster
Aktualności

Berlin oczami Jana Ole Gerstera - "Oh Boy"

23 kwi

Od 25 kwietnia w Kinie Nowe Horyzonty.

Niko przed dwoma laty rzucił studia prawnicze, co ukrywa przed ojcem, łożącym na jego utrzymanie. Chłopak nie ma żadnych planów, żadnych ambicji, nic go specjalnie nie interesuje, żyje z dnia na dzień. Poddając się rytmowi codzienności, rozmawia z przygodnie poznanymi ludźmi, spotyka się ze znajomymi. Szwendając się bez celu po Berlinie, Niko nie może pozbyć się wrażenia dziwności otaczającego świata. Okraszony świetną jazzową muzyką, czarno-biały debiut Jana Ole Gerstera to portret pokolenia, które znalazło się w martwym punkcie.

Oh Boy w programie kina

"Miałem potrzebę pokazania swojej własnej perspektywy postrzegania Berlina. Tego, jak ja go widzę, jak ja w nim mieszkam i jak wygląda moja miłosna relacja z nim. Bo Berlin nie jest taki pocztówkowy – ładny, hipsterowaty i fajny. Potrafi być ostry, naburmuszony i tłoczny – po prostu – każdy dzień w Berlinie jest inny. Właściwie nie miałem jakiejś wykalkulowanej idei z tyłu głowy o tym, jaki zaprezentuję rodzaj mojego miasta. Widziałem wiele filmów z Berlinem w tle i nie poznawałem własnego miasta. Skoro więc doszło już do tego, że robię swój własny film, postanowiłem, że pokażę moje miasto moimi oczami. Berlin, jaki lubię to ten, który niestety zaczyna pomalutku znikać. Kiedyś nowe było pomieszane ze starym, co miało swój niepowtarzalny urok. Nie był tak piękny jak Paryż czy Madryt. Berlin jest pomieszaniem wielu rzeczy na raz, miało to dla mnie swój specyficzny urok, a teraz… staje się coraz czystszy; coraz więcej galerii handlowych, marketów, klubów i barów. Dlatego ważne dla mnie było „zatrzymać zegar” i uchwycić dany obraz Berlina, który obecnie zanika." (Jan Ole Gerster, reżyser)

"Bierność bohatera Oh Boy nie wydaje się bowiem krytyką młodego pokolenia i jej niezdolności do zburzenia starego świata i wybudowania sobie nowego. Jan Ole Gerster pokazuje, że młode pokolenie nie ma w zasadzie ochoty się buntować. Chciałoby się przyłączyć do zastanej rzeczywistości – takiej, jaka ona jest. Nie akceptuje jej w pełni, ale ma ochotę się w nią wtopić i mieć święty spokój. Bunt Nico to bunt wymuszony. Skoro nie ma innego wyjścia, wszystko i wszyscy uświadamiają bohaterowi, że nigdzie się nie mieści, nigdzie nie pasuje, nikt nie chce go przygarnąć – trzeba wykazać, że jest się ponad to. I dlatego Nico przybiera postawę sprzeciwu. Nie z własnej woli, ale z przymusu. Z przymusu wyjścia z twarzą z sytuacji odrzucenia." (Urszula Lipińska, stopklatka.pl)

"Niko jednak nie daje się łatwo sklasyfikować. Choć w życiu się nie przepracowuje, a jego czas upływa głównie na kolejnych nieudanych próbach kupienia kawy i przejażdżkach po mieście, budzi sympatię, dzięki której wiele można mu wybaczyć.  

Niebywała w tym zasługa samego reżysera, który spogląda na człowieka z ogromnym wyczuciem i wrażliwością. Nie gloryfikuje przeciętności, ale zarazem nie piętnuje jej w sposób uproszczony i pochopny. Do rozważenia postawy Niko namawia nas raczej we własnym sumieniu. Przedstawia czarno-biały film, ale nie czarno-biały obraz świata i bohaterów. Odwołuje się do najlepszych. W „Oh, Boy!” nietrudno dostrzec nowofalowe inspiracje debiutującego Gerstera, bowiem twórczość debiutantów lat 60. odnosi się właśnie do obrazu człowieka w sytuacjach niewyszukanych, jego aspiracji czasem wielkich, czasem pozornych, przy dyskretnie zaznaczonej ingerencji sił zewnętrznych. Sam Nico przypomina Truffautowskiego Jules'a z filmu Jules i Jim. Pierwowzorem tego bohatera był Franz Hessel, berliński intelektualista międzywojnia i modernistyczny spacerowicz – flâneur - który, niczym Niko, chodząc po mieście rozmyślał o życiu." (Beata Poprawa, 5 kilo kultury)

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!