repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Pokłosie reż. Władysław Pasikowski
Aktualności

Kino leczy - bolesne historyczne podsumowania

9 lis

Premiery na ekranach kina Nowe Horyzonty - od 9 listopada.

Listopad, światu wypadają zęby, zbliża się czas podsumowań, także w kinie. Na ekranach Nowych Horyzontów głośne premiery mierzą się z bolesną i niejednoznaczną historią.

Barbara w reżyserii Christiana Petzolda, niemiecki kandydat do Oscara, laureat Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię na ostatnim festiwalu w Berlinie, opowiada o skomplikowanym, a czasami niebezpiecznym życiu w dawnej NRD. „Zauważyłem, że Niemcy lubią solidnie podsumowywać pewne okresy historyczne – mówi reżyser. A czterdzieści lat istnienia NRD domaga się ekranowego podsumowania. Jestem berlińczykiem, którego rodzice pochodzą ze wschodnich Niemiec. Otaczają mnie ludzie tam wychowani. Nosimy w sobie wspomnienia smaków i zapachów z tamtych stron. Nam, ale nie tylko, takie kino jest potrzebne. Ale bardziej niż wielkich fresków historycznych chcemy skromnych, małych filmów o zwykłych ludziach. I tak powstała Barbara.” (wywiad z reżyserem)

Bohaterka Petzolda, młoda lekarka Barbara, która latem 1980 roku składa wniosek o emigrację z NRD, za karę zostaje przeniesiona ze stolicy do małego prowincjonalnego szpitala. Dla reżysera jej historia staje się pretekstem do opowiedzenia o przeszłości Niemiec z dystansem, z perspektywy outsidera. „Wierzę, że między zachodnioniemieckim kapitalizmem i wschodnioniemieckim komunizmem jest pewien rodzaj miłosnej, choć niepozbawionej cierni, relacji. Te systemy wzajemnie się definiowały. Po upadku Muru i zniknięciu NRD nastąpił krótki moment triumfu, który szybko przeobraził się w poczucie rozczarowania. Teraz ludziom z Zachodu trudniej jest lubić kapitalizm, bo nie ma już lustra, w którym odbijałby się jego negatyw.”  - mówił reżyser portalowi filmowemu.

Niemiecka umiejętność stawiania czoła trudnym historycznym rozliczeniom nie raz była nam, Polakom stawiana za wzór. Na ekrany kina Nowe Horyzonty wchodzi właśnie jeden z „najgorętszych” filmów sezonu, wywołujący dyskusje daleko przed oficjalną premierą, już oskarżony o „antypolskość”, odwołujący się do tragicznych i wstydliwych kart z polskiej historii. Pokłosie Władysława Pasikowskiego w kostiumie thrillera, opowiadając o dwóch braciach związanych tajemnicą z przeszłości, podejmuje kontrowersyjny temat stosunków polsko-żydowskich. Tadeusz Sobolewski w „Gazecie Wyborczej” namawia, żeby nie bać się tego filmu:

„Ten film, mieszczący się w ramach popularnych gatunków, mający coś z klasycznego westernu, gdzie przywrócenie sprawiedliwości w miasteczku następuje kosztem tragicznej rozprawy, żadnych świętości nie narusza, przeciwnie, na nich właśnie się opiera.

Odzwyczailiśmy się u nas od kina, które dotyka powszechnych uczuć. Nie problemów, tylko właśnie uczuć. Pasikowski uniknął fałszu, który towarzyszy u nas często demaskacjom rodzimego zła i tego charakterystycznego, obronnego, naiwnego zdumienia i zawstydzenia: jak mogliśmy być katami, skoro sami jesteśmy ofiarami? (…)

Wina może wydać przeciwne skutki. Jedni będą strzec tajemnicy, dokonując kolejnych aktów agresji. Inni, zdradzając tę tajemnicę, przybliżą moment tragicznego pojednania. Ktoś, kogo łatwo posądzilibyśmy o antysemityzm, stanie się orędownikiem pojednania. Jednym z najbardziej przejmujących momentów filmu jest monolog dziewięćdziesięcioletniego sąsiada, który dociśnięty wyrzuca z siebie straszną prawdę. Ale to właśnie dzieci morderców będą tymi, którzy zadbają o pamięć żydowskich sąsiadów. Zło jest świadome siebie. Na tym polega pojednawcza i oczyszczająca wymowa Pokłosia.”

Warto wspomnieć w tym kontekście o innym oczekiwanym filmie, dotykającym podobnej tematyki, który w listopadzie oglądamy w cyklu T-Mobile Nowe Horyzonty Tournée. Sekret Przemysława Wojcieszka został zrealizowany na przekór Pokłosiu. "Kiedy przeczytałem scenariusz Pasikowskiego - mówił Wojcieszek – pomyślałem z przekorą, że tak nie da się dziś oskarżać. Pisałem Sekret trochę przeciwko jego scenariuszowi. Szukając na niego pieniędzy, słyszałem od kolegów z branży: Powoli, była już przecież Joanna, jest W ciemności, będzie Pasikowski - to wystarczy, ta wiedza musi być społeczeństwu serwowana po kawałku. To mi pokazało, że jest w nas blokada. O tym jest mój film. I dlatego ma taką ekscentryczną formę, opowiadam o sprawach serio w sposób przewrotny. Ci, którzy dążą do prawdy, przegrywają. Wygrywa ten, kto nie poczuwa się do winy."

Na antypodach znalazł się w tym tygodniu najnowszy film ulubieńca polskiej publiczności (szczególnie tej festiwalowej), młodego Kanadyjczyka Xaviera Dolana (Zabiłem moją matkę, Wyśnione miłości) - Na zawsze Laurence. W głównych rolach wystąpili Suzanne Clément i Melvil Poupaud.

„(…) to historia niespełnionej miłości Fred i Laurence’a – dziewczyny o wulkanicznej energii oraz nauczyciela, którego poetyckie i pisarskie próby postępują równolegle do życiowej decyzji o zmianie płci. O sukcesie twórczym Laurence możemy być przekonani, bo film to seria retrospektyw, do których bohaterka wraca myślami, udzielając wywiadu, w związku z literacką premierą. Nie są to poukładane na rozdziały flash-backi, raczej strumień świadomości, przeplatający porządki czasowe we wspomnieniach pisarza.” (Ian Pelczar, portalfilmowy.pl)

Xavier Dolan: "Budowanie postaci Laurence'a było dla mnie nierozerwalnie połączone z rozwijaniem postaci Fred: wady i niedoskonałości jednej strony są rekompensowane przez zalety drugiej, i vice versa. Ogromnie się różnią i dopiero razem są w stanie stworzyć kompletny byt, stać się całością. Kiedy pracowałem nad filmem, nie skupiałem się na zachowaniu umiaru, chciałem po prostu opowiedzieć historię o miłości mężczyzny i kobiety, kimkolwiek są lub okazują się być wraz z upływem czasu. To film o autentyzmie i jego roli w związku. Spróbuj sobie wyobrazić, jakie to uczucie poprosić swojego partnera, kogoś z kim jest się od lat, o to, by zaakceptował nas takimi, jakimi jesteśmy. Następnie o to samo poprosić społeczeństwo. Bycie kobietą, uwięzioną w ciele mężczyzny, to dla mnie jedna z ostatecznych, najtrudniejszych wcieleń inności." (stopklatka.pl)

Niech żyją Antypody! – niemiecko-holenderski film w reżyserii Wiktora Kossakowskiego, hipnotyzujący, psychodeliczny filmowy travelog, który zabierze nas w podróż przez Argentynę i Chiny, Hiszpanię i Nową Zelandię, Hawaje i Botswanę, Rosję i Chile… - pozwoli nieco odetchnąć.

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!