repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Aktualności

Grand Prix i Nagroda Publiczności 14. MFF T-Mobile NH - "Biały cień"

23 kwi

Od 24 kwietnia we Wrocławiu tylko w Kinie Nowe Horyzonty.

W Tanzanii, Kenii i Kongo albinosi traktowani są jak lukratywny towar. Szamani płacą fortunę za części ciała i narządy dotkniętych bielactwem Afrykańczyków, wierzą bowiem, że sporządzone z nich amulety przynoszą szczęście i dobrobyt. Alias jest młodym albinosem z tanzańskiej wioski. Po tym, jak zostaje świadkiem brutalnego morderstwa swojego ojca, również albinosa, matka wysyła go do miasta, by tam poszukał schronienia. Trafia pod opiekę wuja, ale zawiedziony ulicznym życiem przenosi się do chatki na obrzeżach miasta, w której żyje grupa podobnych do niego dzieci. Tam przekonuje się, że nie sposób uciec przed swym genetycznym dziedzictwem i tylko akceptacja tego faktu może dać mu szansę na osiągnięcie fizycznej i duchowej równowagi. Reżyser konsekwentnie nie trzyma się jednego stylu - niektóre sceny filmuje z surową, dokumentalną precyzją, by kolejnym ujęciom nadać ton impresjonistyczny. Dynamiczna kamera, nieoczekiwane retrospekcje i niepokojące głosy spoza kadru nie pozwalają widzowi poczuć się bezpiecznie.

Film otrzymał Grand Prix w Międzynarodowym Konkursie Nowe Horyzonty 14. MFF T-Mobile NH. Jury w składzie Tomasz Wasilewski, Christian Jeune, Martin Schweighofer, Leonardo Brzezicki, Syllas Tzoumerkas wybrało go spośród 13 konkursowych filmów. W uzasadnieniu werdyktu czytamy: "Mocny. Surowy. Zapadający w pamięć. Niepokojący. Radykalny. Jury jednogłośnie zadecydowało o przyznaniu Grand Prix filmowi Biały cień w reżyserii Noaza Deshe."

Biały cień w programie kina

"Reżyser z pasją zajmuje się przepisywaniem klaustrofobicznej atmosfery na język kina. Kamera trzęsie się i kadruje ciasno, w dużych zbliżeniach, często w niedoświetlonych wnętrzach. Duszno i ciemno przestaje być jedynie w sekwencjach względnej beztroski Aliasa - kiedy bawi się ze swoim kolegą albo dokonuje jakiegoś znaleziska na wysypisku. Obraz nabiera wówczas oddechu, światła, a kolory oddalają się od realistycznej palety. W "Białym cieniu" fabuła pełni w zasadzie drugorzędną rolę, na pierwszym planie jest próba zapośredniczenia pewnego wrażenia. Monologi bohaterów, często płynące z offu, niezsynchronizowane z tym, co oglądamy, unoszą się jakby w powietrzu, "ponad" akcją. Pełnią one funkcję niemalże muzyczną, przeplatane są zresztą eterycznymi, transowymi plamami dźwiękowymi. Ten akcent położony na impresyjność odbija się nieco na przejrzystości filmu. Ale tak czy inaczej Deshemu udaje się pokazać od nieco innej strony - zdawałoby się, do cna wyczerpany - temat afrykańskiej mizerii." (Jakub Popielecki, filmweb.pl)

"Wielu filmowców z pewnością oburzyłoby się na sposób poprowadzenia sceny, w której zamordowany zostaje ojciec głównego bohatera , bo "za ciemno", "kolory nieładne" i trzęsąca się kamera rodem z Blair Witch Project. Jednak w tej scenie mogłyby być nawet pomylone kierunki i przekroczona oś, a i tak najważniejsza pozostałaby przekonująco oddana atmosfera duchoty, osaczenia i nieuchronnego zła czającego się pod osłoną nocy. To jednak nie oznacza, że reżyser zaniedbał warsztat filmowy. W innej, tak samo dynamicznej, scenie pościgu Noaz Deshe udowadnia, że równie swobodnie czuje się używając klasycznych środków filmowych. Jest reżyserem, który zna swoje rzemiosło i nie boi się świadomie rezygnować ze standardowych rozwiązań." (Gabriela Łazarkiewicz, bad-taste.pl)

"Raz "Biały Cień" przypomina niskobudżetowe kino grozy, innym razem przeistacza się w paradokument, by znienacka przybrać formę impresjonistycznego, poetyckiego eksperymentu. Dość trudno się odnaleźć w poćwiartowanej chronologii filmu i przyzwyczaić do ciągle zmieniających się struktur oglądanego obrazu, w czym na pewno tkwi trudność w emocjonalnym odniesieniu się do smutnych losów chłopca-albinosa. Noaz Deshe jednak na pewno stworzył intrygującą, osobliwą wizję okrutnego, brutalnego świata, przypominającego koszmar śniony na jawie." (Katarzyna Wolanin, wolanin.wordpress.com)

"Noaz Deshe nie boi się ostrych cięć, rozmycia chronologii, specyficznej pracy kamery, która raz z dokumentalną rzetelnością ukazuje okrucieństwo, innym razem odsłania subiektywne obrazy podświadomości chłopca. Dzięki temu przedstawieniu po raz kolejny przekonujemy się, że zachodni świat niewiele wie o Afryce, a pojawiający się w filmie wizerunek Baracka Obamy tylko to potwierdza." (Marta Rosół, Gazeta festiwalowa "Na horyzoncie")

więcej o filmie

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!