Utalentowanego młodego kierowcę (Ansel Elgort), który utrzymuje się, biorąc udział w napadach, przez życie prowadzi muzyka. To ona pomaga mu być najlepszym w tym, co robi. Kiedy poznaje dziewczynę swych marzeń (Lily James), postanawia porzucić przestępczą przeszłość i żyć normalnie. Zmuszony przez bossa mafii (Kevin Spacey), dla którego pracuje, do udziału w z góry skazanym na niepowodzenie skoku, ryzykuje utratą wszystkiego, co dla niego najważniejsze – miłości, wolności i muzyki.
Fabuła "Baby Driver" w dużej mierze kręci się wokół muzyki. Dawno nie widziałem, żeby ścieżka dźwiękowa tak świetnie współgrała ze sferą narracyjną. Mało tego, muzyka w tej produkcji staje się kolejnym aktorem, potęgując emocje, które kryją się w poszczególnych scenach. Utwory wykorzystane w filmie zwiększają dynamikę scen akcji, budują romantyczny klimat albo sprawiają, że śmiejemy się do utraty tchu. Nieważne, czy na ekranie widzimy wyluzowany taniec do B-A-B-Y Carli Thomas, gangsterskie porachunki w rytm piosenki Tequilla czy pojedynek w podziemnym garażu do Brighton Rock grupy Queen, to piosenki nadają odpowiedniego rytmu sekwencjom i napędzają opowieść zawartą w filmie.
Norbert Zaskórski, naekranie.pl