Czyli Romeo i Julia wg. Tromy. Współczesna, śmiała i zrywająca z wszelką tradycją adaptacja najsłynniejszego dramatu Shakespeare’a. Twórcy za cel wzięli sobie dostarczenie widzom podobnych wrażeń, jakie odczuwali widzowie teatralnej sztuki setki lat temu. Przepis jest prosty: galony sztucznej krwi, trochę pierza, niewyczerpane pokłady absurdalnego humoru i hordy dziewcząt o ekshibicjonistycznych zapędach. Nie ma żadnych reguł, dobrego aktorstwa, a nawet porządnego scenariusza (James Gunn otrzymał 150$ za napisanie scenariusza podczas swojego miesiąca miodowego). Liczy się przecież spontaniczność, szaleństwo i radość z tworzenia czegoś, czego widz absolutnie nie jest w stanie przewidzieć.