W poszukiwaniu spokoju i anonimowości doktor Robert Laing wprowadza się do luksusowego apartamentowca. Szybko okazuje się jednak, że pozostali lokatorzy nie mają najmniejszego zamiaru zostawić go w spokoju. Mężczyzna staje się świadkiem i uczestnikiem niezdrowej rywalizacji, która opanowuje cały budynek. Pełen dobrobytu, zakrapianych imprez i orgii raj zmienia się w prawdziwy koszmar.
„High-Rise” zaczyna się jak brutalna czarna komedia, by w zawrotnym tempie przeobrazić w dystopijną wizję niedalekiej przyszłości, a skończyć jako niemal typowy slasher. Całości tej wyjątkowej i niespodziewanej kompozycji dopełniają wykorzystane utwory muzyczne - zarówno covery (rewolucyjne wykonanie piosenki „S.O.S.” Abby przez Portishead), jak i klasyka Bacha, przywołując na myśl naprzemiennie „American Psycho”, „Snowpiercera” i „Mechaniczną pomarańczę”. Jedno jest pewne: nowy film Bena Wheatleya nikogo nie pozostawi obojętnym.
Magdalena Maksimiuk, stopklatka.pl