Gerda poznaje Małą Rozbójniczkę w berlińskim metrze. Łapie jej spojrzenie, bezczelny uśmiech. Coraz mniej skrycie zaczyna iść jej śladem. Zmieniają wagony, pociągi, stacje. Kiedy zamienią ze sobą pierwsze słowa, gra będzie już w toku. Rozstaną się za dziesięć, może dwanaście godzin. Zainteresowanie zmieni się w fascynację, a ta w miłość, która skończy się nad ranem. Ale póki co przed nimi cała noc, całe miasto, całe życie.
W tym filmie najważniejszy jest koncept - dlatego nazywam go często docu-fairy-tale: przebieramy dziewczyny w stroje wieczorowe i wchodzimy w miasto pełne hipsterów, pijaków, turystów, świrów, przechodniów. I zaczynamy opowieść o jakiejś relacji, która się rozwija, dryfuje. Wpuszczamy w ich relację atmosferę miasta, zanurzamy je w nią, żeby tę miłosną historię zdemontować.
Przemysław Wojcieszek, reżyser