repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Kobieta, która odeszła, reż. Lav Diaz
Aktualności

"Kobieta, która odeszła" Lava Diaza – zdobywca Złotego Lwa w Wenecji

24 sty

Najbliższe pokazy w Kinie Nowe Horyzonty: 19 i 25 lutego

Kobieta, która odeszła

The Woman Who Left / Ang babaeng humayo
Filipiny 2016 / 229'
reżyseria, scenariusz, zdjęcia, montaż: Lav Diaz
obsada: Charo Santos-Concio, John Lloyd Cruz, Michael De Mesa, Nonie Buencamino, Shamaine Buencamino, Mae Paner, Mayen Estanero, Marjorie Lorico, Lao Rodriguez, Jean Judith Javier
producent: Ronald Arguelles, Lav Diaz
produkcja: Sine Olivia Pilipinas, Cinema One Originals
nagrody: MFF w Wenecji 2016 - Najlepszy Film (Złoty Lew); Jameson Dublin International Film Festival 2017 - Najlepszy Reżyser; Dublin Film Critics Circle Awards - Najlepszy Reżyser
polski dystrybutor: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

w polskich kinach od 10 listopada 2017

 

Pokazy w Kinie Nowe Horyzonty:

19 lutego, poniedziałek, godz. 19.00

25 lutego, niedziela, godz. 16.00

 

Filmy Lava Diaza (Century Birthing i Florentina Hubaldo, CTE, 12. NH; Norte, koniec historii, 13. NH; Z tego, co było, po tym, co było, 15. NH; Kołysanka do bolesnej tajemnicy, 16. NH), jednego z tuzów kina azjatyckiego, czołowego przedstawiciela slow cinema, od dawna stanowią istotny punkt w programie kolejnych edycji MFF T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Bohaterką jego najnowszego dzieła jest Horacia, kobieta niesłusznie wtrącona do więzienia na 30 lat. Tuż przed wyjściem z zakładu dowiaduje się, kto faktycznie popełnił zarzucaną jej zbrodnię. Przez trzy dekady świat zdążył zmienić się na gorsze, jednak Horacia ze stoickim spokojem obmyśla plan zemsty na byłym kochanku. Diaz wrzuca swoją bohaterkę w dziki i nieznany świat Filipin końca lat 90., w którym bezwzględna przemoc i ciągłe porwania obywateli są na porządku dziennym. Brutalna rzeczywistość zmusza Horacię i wielu jej podobnych do zakładania masek, bycia kimś innym. Reżyser bezustannie każe bohaterom analizować wybory moralne i brać udział w niekończącej się walce o własne dusze. Najnowszy film Lava Diaza został nagrodzony Złotym Lwem na festiwalu w Wenecji.To nagroda dla mojego kraju, dla Filipińczyków. Za nasze trudy, za trudy ludzkości - powiedział Diaz, dziękując jurorom weneckiego festiwalu.Zainspirowało mnie opowiadanie Tołstoja. Przeczytałem je dawno temu, uleciały mi z głowy fabuła i imiona bohaterów. Ale zostało poczucie, że tak naprawdę nie rozumiemy naszego życia. To podstawowa prawda naszej egzystencji.

Roman Gutek: Te filmy mają to, czego w kinie szukam: ciszę, melancholię, dramaturgiczny i estetyczny minimalizm, kontemplacyjny, powolny rytm.

Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Wyborcza": Złoty Lew dla Diaza odkrywa szerszej publiczności reżysera niezależnego, który od dwudziestu lat realizuje filmy znane głównie bywalcom festiwalowym (były na Nowych Horyzontach). Jego filmy - rzecz szczególna - trwają po 7-8 godzin. Długie, czarno-białe ujęcia z nieruchomej kamery - narracja powolna, ale wciągająca. Filmy te dzieją się współcześnie na Filipinach, dotykają bezprawia i samowoli władzy. Ich źródłem jest często klasyczna literatura (m.in. Dostojewski)."The Woman Who Left" nawiązuje do krótkiego opowiadania Lwa Tołstoja "Bóg widzi prawdę, ale czeka". W dorobku Diaza jest to film wyjątkowy: trwa bowiem tylko 3 godziny 46 minut. Nauczycielka, niesłusznie skazana za zabójstwo, po 30 latach wychodzi z więzienia na skutek czyjegoś zeznania. Pragnie odszukać swoich bliskich i zemścić się na byłym kochanku, przez którego trafiła do więzienia.

Wchłonięty przez Orient: Obserwując bohaterkę, widz może dostrzec, że Diaz od początku miał pomysł na wykreowanie i rozwinięcie jej postaci. Jego dzieło przybiera formę krótkiej rozprawy o dwoistości ludzkiej natury, portretując Horacię w skrajnych sytuacjach. Krótko po opuszczeniu więzienia jest zmuszona "założyć maskę", w której, być może, chwilami czuje się aż zbyt wygodnie. Zawoalowanie prawdziwego charakteru przychodzi jej z trudem, ponieważ w mieście spotyka różnych ludzi, a każdy z nich potrzebuje pomocy. Dobrym przykładem jest Mameng - młoda, bezdomna kobieta, widząca demony we wszystkich ludziach, którzy nie są jej przychylni. Jednak to właśnie dzięki niej protagonistka zdobywa informacje (w zamian za zapłatę) potrzebne w realizacji planu zemsty. Staje się on pretekstem do podróży w głąb własnej duszy. Podróż tę, w mniejszym lub większym stopniu, odbywają wszyscy bohaterowie. Horacia, podobnie jak bohater cytowanego przez nią opowiadania, przez większość czasu pozostaje uwięziona w tytułowej Wieży ciemności, miejscu, w którym zmysły i człowieczeństwo zostają poddane najcięższej próbie. Z biegiem wydarzeń odkrywa jednak, że nawet z najmroczniejszych miejsc można odnaleźć wyjście.

Radek Folta, moviesroom.pl: Ten trwający prawie cztery godziny film wyjechał z Wenecji ze Złotym Lwem. Zasłużenie, bo mistrz Diaz stworzył jeden z najbardziej przystępnych, prostych, a zarazem niesamowicie absorbujących obrazów. Jeżeli lubicie wyzwania, czarno-białe zdjęcia, długie ujęcia i niewiele dialogów, ta opowieść o długo dojrzewającej w człowieku zemście będzie dla was. Gwarantuję, że wrócicie z tej podróży do Filipin odmienieni.

Krzysztof Kwiatkowski, "Gazeta Wyborcza": Czterogodzinna, czarno-biała opowieść o zrujnowanym, wyzutym z solidarności społeczeństwie Filipin. To i tak jeden z krótszych filmów Lava Diaza, autora ośmiogodzinnej "Kołysanki do bolesnej tajemnicy". Dla mnie jako artysty najważniejsza jest wolność. Nie zamierzam być więźniem 120 minut - tłumaczy reżyser. Film Diaza zachwyca. Ale czy jego długość nie zamienia społecznie zaangażowanego kina w zabawkę dla tych, którzy mogą sobie na jego oglądanie pozwolić? Tych, którzy nie muszą wtedy czekać w kolejce do pośredniaka albo przychodni?

Bartosz Marzec, 5kilokultury.pl: W "Wittgensteinie" tytułowy bohater stwierdza, że wszystko, co ważne, jest u świętego Mateusza, Dostojewskiego i Tołstoja. Tropy te są zauważalne w nowym filmie Lava Diaza; łączą się ze sobą, tworząc bardzo gorzką, ale koniec końców pozostawiającą nadzieję, humanistyczną opowieść. Filipiński reżyser tym razem nie przeprowadza operacji na możliwościach percepcyjnych widza, "Kobieta..." to klasyczna narracja (choć oczywiście trwa te swoje niespełna cztery godziny), ale pozostawia pole dla satysfakcjonujących refleksji i niebanalnych interpretacji.

Marta Bałaga, film.onet.pl: Nieprzypadkowo odbierając nagrodę Diaz zadedykował ją właśnie Filipińczykom. "To dla mojego kraju" - powiedział, dziękując jury pod przewodnictwem Sama Mendesa. "Za nasze trudy i za trudy ludzkości." Jednak polityczne przewroty i skandale z pierwszych stron gazet stanowią tylko tło, które rzadko wpływa na trudny los głównych bohaterów. Wszyscy, których spotyka na swojej drodze Horacia, egzystują z dnia na dzień: sprzedawca lokalnego przysmaku balut, bezdomna dziewczyna, cierpiąca na padaczkę transseksualna prostytutka. W radiu spiker donosi o śmierci księżnej Diany, a życie toczy się dalej. I zwykle przynosi tylko kolejne kopniaki. Diaz robi kino, które nie jest dla wszystkich. Prestiżowe nagrody i fabuła o sensacyjnym posmaku raczej tego nie zmienią. I co z tego? Jednego niedowiarka właśnie udało mu się nawrócić. Rozszerzona wersja męczącej superprodukcji Zacka Snydera "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" trwa 180 minut. Lepiej już obejrzeć najnowszy film Diaza - oferuje widzowi znacznie więcej niż tylko wycięty wcześniej w montażu występ Jeny Malone.

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!