repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Moja matka reż. Nanni Moretti
Aktualności

Ujarzmiona dojrzałość - "Moja matka" Nanniego Morettiego

12 lis

Od 13 listopada w Kinie Nowe Horyzonty.

Współczesna opowieść o dojrzałej kobiecie, która pod wpływem życiowych zawirowań odkrywa, co jest dla niej najważniejsze. Margherita jest uznaną reżyserką filmową. Praca na planie jej najnowszej, skomplikowanej produkcji, nie przebiega zbyt gładko. Wszystko dodatkowo utrudnia amerykański gwiazdor w epizodycznej roli, który ledwo radzi sobie z włoskimi dialogami, czym doprowadza ekipę filmową do pasji. Równocześnie Margherita musi sprostać wyzwaniom codzienności: problemom z dorastającą córką, chorobie matki i rozstaniu z wieloletnim partnerem, odtwarzającym w jej filmie główną rolę. Jak w tym wszystkim wytrwać i nie zwariować? Jak odnaleźć sens, wewnętrzną siłę i radość? Nanni Moretti opowiada o zmaganiach Margherity w uniwersalny, pełen humoru i czułości sposób, odwołując się do wątków z własnego życia. Film otrzymał Nagrodę Jury Ekumenicznego na MFF w Cannes 2015, otwierał 15. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu.

Moja matka w programie kina

"Wybitny filmowiec, działacz polityczny i moralista (nazywany włoskim Woodym Allenem), Nanni Moretti zrobił już kiedyś podobny film. W „Pokoju syna”, wyróżnionym 14 lat temu Złotą Palmą w Cannes, zagrał psychoanalityka opłakującego odejście kilkunastoletniego dziecka. „Moja matka” pozornie też jest elegią oswajającą ból po stracie najbliższej osoby. Tematem nie jest jednak godzenie się z nieuchronnością śmierci ani ukazana z perspektywy świeckiej żałoba, tylko wartość samego życia. Film stawia nieco inne, choć równie przenikliwe pytania. O pamięć. Zmieniające się relacje międzyludzkie. Sens wykonywanej pracy. O to, co po nas zostaje." (Janusz Wróblewski, "Polityka")

"Trudno nie kochać Nanniego Moretti. Włoski reżyser posiada rzadką umiejętność sprawiania, że nawet najpoważniejsze tematy nie przygnębiają. Może to zasługa jego pachnących bazylią korzeni; w "Mojej matce" makaron przemyca się w końcu nawet do szpitala. Funkcję odskoczni pełni też postać aktora granego przez Johna Turturro, który we śnie ucieka przed próbującym go zamordować Kevinem Spacey(!) i z nieznanych przyczyn uważa, że zna włoski. Turturro brzmi czasem jak Brad Pitt wydający z siebie złowieszcze dźwięki w "Bękartach wojny". W przypadku humoru lingwistycznego to chyba najwyższy komplement." (Marta Bałaga, stopklatka.pl)

"W najświetniejszych filmach o robieniu filmów - "Osiem i pół" Felliniego, "Nocy amerykańskiej" Truffauta - oglądamy kulisy realizacji z podwójnej perspektywy. Podobnie u Morettiego: patrzymy na to, co się dzieje, z punktu widzenia niezadowolonej reżyserki, ale równocześnie widzimy, że jej życie jest pełne porażek. Ta bojowniczka prawdy, tak oddana sztuce, ma w sobie niszczący maksymalizm, który szkodzi zarówno jej, jak i tym, z którymi żyje i pracuje. Jedynym oparciem Margherity - jej "drugim ja" - pozostaje brat. Nanni Moretti (grający brata) rozdzielił w tym filmie swoją osobowość na dwoje, na część publiczną i prywatną. Te rozdzielone wątki - życie i film - zostały w scenariuszu połączone w sposób mistrzowski. Dramat, który się tu rozgrywa, toczył się naprawdę w życiu reżysera: jego matka umierała, kiedy pracował nad "Habemus papam"." (Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Wyborcza")

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!