repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Żona policjanta reż. Philip Gröning
Aktualności

Specjalna Nagroda Jury w Wenecji - "Żona policjanta" Gröninga

16 mar

Od 20 marca we Wrocławiu tylko w Kinie Nowe Horyzonty.

Specjalna Nagroda Jury na 70. MFF w Wenecji. Młode, sympatyczne małżeństwo: ona realizuje się jako matka, uśmiechnięty mąż pracuje w policji. Ale za drzwiami ich małego domu rzeczywistość nie jest już taka kolorowa. Pokonany przez frustrację mężczyzna zaczyna znęcać się nad żoną, ta popada w depresję. Nie rozstaną się, bo razem trzyma ich toksyczna, kompulsywna miłość. Autor Wielkiej ciszy stworzył intrygujący formalnie film o wielkiej emocjonalnej sile rażenia.

Żona policjanta w programie kina

"W filmie nie ma ani jednej chwili fałszu. Żona wie, że nic się nie zmieni, próbuje dopasować się do męża, być dla niego miła, czasem "niewidzialna". Udało się też niezwykle wiernie psychologicznie narysować reżyserowi sytuację, kiedy słaby mężczyzna, zagubiony, próbujący nadać jakiś kształt swojemu życiu traci nad nim kontrolę, oczekuje poddania, uwagi. Uzależnia od siebie i kompulsywnie kocha. Ale Gröning nie mówi nam gdzie to zło, którego dopuszcza się domowy kat miało swój początek. Nie dowiemy się czy w dzieciństwie? Czy policjant tak rozładowuje napięcie w pracy? Nie będzie banalnych odpowiedzi. Nie poznamy też bliżej starszego mężczyzny, który pojawia się w filmie. Sami musi rozstrzygnąć kim jest." (Magdalena Zegała, film.onet.pl)

"Film przenika groza jak z okrutnej niemieckiej baśni lub romantycznej ballady "Król Olch", gdzie nakładają się na siebie baśń i rzeczywistość. Ponura współczesna baśń Gröninga jest chłodną i przenikliwą analizą sytuacji, która nie jest wyłączną własnością tradycji niemieckiej. Słyszymy o niej nieustannie w naszych mediach: ojciec zabija swoją rodzinę, matka zabija dziecko, dziecko morduje matkę. "Żonę policjanta" można odczytać za pomocą klucza psychoanalitycznego, ale film ma również warstwę filozoficzną. Ukazuje bezradny wysiłek scalenia obrazu świata, który się rozpadł. Przy czym nie chodzi o to, że "współczesny świat jest zły" - zawsze taki był. Gröning stawia inne pytanie: jak to zło pojąć?" (Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Wyborcza")

"W napisach końcowych wyświetlają się podziękowania dla wszystkich, którzy zwierzyli się reżyserowi z życia wśród analogicznych toksyn. I rzeczywiście czuje się, że Gröning chce się zbliżyć do codzienności, do tych najzwyklejszych przejawów, interwałów między momentami cielesnego i psychicznego bólu. Stąd tyle monotonii. Żadnej sensacji. Agresja jest zakamuflowana. Pamiętam może pięć rozdziałów, w których się ujawnia. To rozrzedzenie jest najgorsze. Pozwala kobietom, takim jak Christine, "posprzątać po rozruchach", uładzić, zdobyć się na współczucie wobec kata, zminimalizować jego winę. Znów być gotową, by przytulić, całować, troszczyć się i usuwać w cień. Chodzi też zapewne o to, by widzowi nie tyle opowiedzieć czyjąś historię, lecz go w nią włożyć, osaczyć nią, pozwolić doświadczać jej w nieefektownych dawkach, które po trzech godzinach urastają do wymiarów kuriozalnych." (tamaryszkowe pre-teksty)

"Zwyczajny, miły facet. Między kolejnymi identycznymi dniami zbiera się w nim żal, gniew, frustracja, sam chyba do końca nie wie, na co. Kiedy uderzy żonę po raz pierwszy, będzie mu przykro. Szybko jednak zapomni, przecież kocha ją do szaleństwa, nie jest w stanie bez niej żyć i to jest najważniejsze, nie to, co zrobił. Miłość za każdym razem będzie jego usprawiedliwieniem, coraz szczelniejszym filtrem kryjącym kolejne, coraz większe sińce na ciele kobiety, kolejne okrutne uwagi i upokorzenia. Ona nie odejdzie. Bo go kocha, bo chce chronić dziecko przed prawdą na temat otaczającej je rzeczywistością. Dopóki to możliwe, będzie umacniać ściany w bezpiecznym, bajkowym pałacyku ułudy, w jakim stara się ostatkiem sił zatrzymać dziewczynkę. Dopóki to możliwe." (Anna Tatarska, stopklatka.pl)

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!