repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Get on Up reż. Tate Taylor
Aktualności

Biografia Jamesa Browna - "Get on Up" Tate'a Taylora

10 gru

Od 12 grudna w Kinie Nowe Horyzonty.

„Ojciec chrzestny soulu”, „Pan Dynamit”, „Najbardziej zapracowany człowiek show-biznesu” – James Brown, legenda Rhythm & Bluesa, miał liczne przydomki. Ale kim był ten muzyk o wielu twarzach? Film, oparty na biografii Browna, w bezkompromisowy sposób pokazuje jego muzykę i charakter, zabierając widzów w podróż od ubogiego dzieciństwa aż na szczyt, gdzie trafił jako wpływowa osobowość XX wieku.

Get on Up w programie kina

"On [Chadwick Boseman] nie tylko wygląda, mówi i chodzi jak Brown, on nim jest. Bosemana jest w pełnym rozkwicie swoich aktorskich umiejętności. W jego grze widzimy naturalność i swobodę, które w połączeniu z fizycznym podobieństwem wywierają na widzach silne wrażenie. Jak to opisał jeden z amerykańskich krytyków, „kiedy wydaje się, że film leci na autopilocie, Boseman nigdy nie opuszcza fotela kapitana”, i to prawda." (kinomovie.pl)

"Znany z zamiłowania do ekstrawaganckiej garderoby piosenkarz sporo przeszedł, zanim mógł sobie pozwolić na fantazyjne kostiumy. Za kradzież pierwszego garnituru 17-letni Brown poszedł do więzienia, pierwsze lakierowane buty zdjął jako dziecko z samobójcy, który powiesił się w pobliżu jego domu. "Get on up" niemal w każdej scenie podkeśla, że Brown od początku wiedział, czego chce i do czego dąży, upewniając w tym widzów łopatologicznymi retrospekcjami z kilkuletnim Brownem patrzącym kamerze prosto w obiektyw. Z desperackiej determinacji chłopca z nizin społecznych, filmowy Brown zamienia się w bufona i megalomana, który przekonany o swojej wartości jako muzyk i człowiek, skutecznie odpycha wszystkich wokół, zostawiając jak najwięcej przestrzeni dla swojego talentu." (Ewa Wildner, stopklatka.pl)

"Boseman otrzymał od Tate'a Taylora życiową szansę, możliwość zagrania głównej roli w filmie o Jamesie Brownie. I wypadł znakomicie. Doskonała charakteryzacja umożliwiła mu przekonujące zaprezentowanie wokalisty na wszystkich etapach jego kilkudziesięcioletniej kariery, ale to tylko połowa sukcesu. Aktor wgryzł się w rolę, bez nuty fałszu "dostroił" do charakterystycznego sposobu wysławiania się czarnoskórego artysty, jego sposobu bycia, niuansów mimicznych i nie popadł przy tym w przesadę. Boseman bawi się wizerunkiem ikony, emanuje sceniczną charyzmą, bryluje jako muzyk, który na estradzie rozkwita i zamienia się w szamana soulu, za którym wiernie podążają tłumy, ale nie zapomina również i o tym, że przedstawia też człowieka, który nie był pozbawiony wad. Na zebranie jakiś znaczących nagród filmowych w jego przypadku jest jeszcze za wcześnie (zwłaszcza przy takiej konkurencji), ale ta rola niewątpliwie (i zasłużenie) zwróci na niego uwagę Hollywood. Obserwujemy właśnie narodziny nowej gwiazdy." (Krzysztof Bogumilski, kinofilizm.blogspot.com)

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!