repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Aktualności

Wydawnictwo Warstwy zaprasza: Ewa Szumańska "Bizary"

24 wrz

30 września, godz. 18.00 w Kinie Nowe Horyzonty.

Wydawnictwo Warstwy zaprasza na wieczór poświęcony Ewie Szumańskiej i książce Bizary. Wstęp wolny.

30 września, godz. 18.00, sala nr 6

Goście specjalni: Kabaret ELITA: Stanisław Szelc, Leszek Niedzielski, Jerzy Skoczylas; Ewa Skibińska, aktorka Teatru Polskiego; Anna Mateja, dziennikarka, laureatka nagrody Grand Press za opublikowaną w „Tygodniku Powszechnym” rozmowę z Szumańską; Stanisław Maksymowicz, lotnik, współtowarzysz podróży  Szumańskiej.

Ewa Szumańska, Bizary

Autorka legendarnych słuchowisk radiowych, w tym najsłynniejszego Z pamiętnika młodej lekarki, była także pisarką i podróżniczką. Jako pasażerka statków handlowych już na początku lat 60. znakomicie poznała Afrykę, kilka razy podróżowała do Azji, obu Ameryk i wielu miejsc w Europie. Pozbawiona w latach 80. możliwości wyjeżdżania z kraju, powraca do swoich prowadzonych przez lata notatek z podróży, z których układa książkę o tym, co w świecie wydało jej się niezrozumiałe, śmieszne, niekiedy przerażające. Bizary to spolszczona wersja francuskiego słowa bizarre, znaczącego tyle, co dziwny i groteskowy, a zarazem tytuł znakomitej książki o pojmowaniu władzy, miłości, języku, relacjach międzyludzkich i zadomowieniu w świecie.

NOTESY Z PODRÓŻY, Anna Mateja

(…) Kiedy Ewa Szumańska, pozbawiona możliwości wyjeżdżania z kraju, wraca do brulionów z notatkami prowadzonymi przez dwie dekady podróży w różne strony świata, zaczyna się jej układać książka o tym, co w tym świecie wydało jej się dziwne (może nawet dziwaczne), niezrozumiałe, ekscentryczne, oryginalne, niebanalne, czasami odpychające, innym razem śmieszne... Tytułem książki stanie się spolszczona wersja francuskiego słowa bizarre, którego znaczenie jest mniej więcej tak różnorodne, jak wymienione przymiotniki. Pisze książkę o tym, co odbiega od jej własnej „normy” pojmowania władzy, wiary, miłości, języka, a nawet jedzenia czy stosunku do zwierząt (rozdziału „Smutne zwierzęta” i dzisiaj zresztą trudno nie czytać ze ściśniętym gardłem). Ewa Szumańska niczego nie ocenia, choć nietrudno się domyślić siły emocji u autorki, o której zaprzyjaźniony z nią wybitny pisarz i podróżnik, Jan Józef Szczepański, napisał: „Jej namiętny temperament, jej nienasycona ciekawość świata sprawiały, że wszystkim następującym po sobie pasjom poświęcała się bez reszty, widząc w nich jedyny sens życia”.

Podróżniczka, która powiedziała kiedyś o sobie: „wszystkiemu dobrze się przyglądam”, potrafi jednak zamknąć wyliczankę egzotycznych miast kilkoma uwagami o „najdziwniejszym mieście, jakie zna” – o Wrocławiu. To miasto „każdej wiosny witało nas szalonym kwitnieniem nie przez nas posadzonych krzewów i wspaniałych, starych drzew, a wśród forsycji i magnolii polegiwali rankiem pijacy, wymijani obojętnie i bez zdziwienia”. Swojskie uwagi o Wrocławiu to sygnał, że autorka nie traktowała świata, jako miejsca ucieczki od siermiężnego kraju. Tęskniła do świata, bo być może tylko w ten sposób potrafiła zrozumieć „dziwną miłość” do miejsca, z którym los związał ją na stałe, i przejąć się jego sprawami. (…) Autorka Bizar wydaje się być w każdym miejscu u siebie, a jeśli gościem – to raczej niekłopotliwym. Nawet jeśli dziś możemy podróżować bez ograniczeń, niewielu potrafi tak odbierać świat i o nim pisać jak Ewa Szumańska. Dlatego warto przeczytać Bizary.

BIZARY, WROCŁAW

(…) A tak naprawdę to najdziwniejsze z nich wszystkich wydaje mi się teraz miasto, w którym mieszkam od trzydziestu lat. Miasto dobrej nauki, przeflancowanej z kresów – i przedziwnej zbieraniny ludzkiej, spędzonej ze wszystkich stron kraju. Przepięknych, choć nieco obcych zabytków i ohydnej architektury współczesnej, miasto-stodoła, miasto niewykorzystanej szansy. Brudnawe, niezintegrowane i niezborne, a przecież nacechowane jakimś zadziornym patriotyzmem lokalnym.

Miasto dobrych malarzy i koszmarnych wystaw sklepowych, zawadiackie, a jednak spokojne, ze zwolnionym tempem, zwłaszcza wieczorem podobne do ogromnej, ciemnej prowincji. Znęcały się nad nim przez całe dziesięciolecia nieudolne ekipy administracyjne – wysadzając w powietrze historyczne budowle, zamykając kina i wydawnictwa, zatruwając wodę i malując wciąż na nowo tandetnymi tynkami fasady, za którymi rozpadały się podwórka. Pompowała je latami bezlitośnie stolica i inne czcigodniejsze miejskie organizmy, wyrywając z niego ludzi, instytucje, pomysły i inicjatywy. To miasto każdej wiosny witało nas szalonym kwitnieniem nie przez nas posadzonych krzewów i wspaniałych, starych drzew, a wśród forsycji i magnolii polegiwali rankiem pijacy, wymijani obojętnie i bez zdziwienia. Ileż razy coś się tu zaczynało, coś elektryzowało wszystkich, a potem zdychało, przywalone niemożnością. Wydawało się, że miasto już się nie pozbiera, że rozbiło się na dziesiątki obcych sobie, izolowanych wysepek, że wypuszczono z niego powietrze.

 

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!