repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Blue Ruin reż. Jeremy Saulnier
Aktualności

Zaskakujący "Blue Ruin" Jeremy'ego Saulniera

20 sie

Od 22 sierpnia w Kinie Nowe Horyzonty.

Mieszkający w zdezelowanym pontiacu outsider Dwight odkrywa, że na wolność przedwcześnie wychodzi zabójca jego rodziców. Postanawia powrócić w rodzinne strony, aby zemścić się na winowajcy i ochronić pozostałych, dawno niewidzianych krewnych. Ponieważ niepozornemu, życiowo nieporadnemu mężczyźnie daleko do profesjonalnego mordercy, swój plan będzie realizował nieudolnie, chaotycznie i tak powoli, że w pewnym momencie obie strony konfliktu nie będą pewne, o co poszło... W kontekście wydarzeń w USA, gdzie liczba incydentów z bronią rośnie w niewyobrażalnym tempie, film Saulniera zyskuje nowy wymiar interpretacyjny. Mimo że na ekranie nie brakuje dosłownej brutalności, autor stara się unikać skojarzeń z horrorami gore spod znaku Eliego Rotha. W niskobudżetowym, nakręconym prawie w całości w jego rodzinnej Wirginii Blue Ruin są natomiast elementy sytuacyjnego humoru, ale reżyser stawia głównie na klimatyczne połączenie psychologicznego thrillera z poetyką kina arthouse’owego.

Blue Ruin w programie kina

"Przedsięwzięcie jednak mogło skończyć się klapą, bo selekcjonerzy festiwalu Sundance film odrzucili. Uratowało je Cannes. W eksperymentalnej sekcji „Piętnastka reżyserów" Saulnier i Blair odnieśli sukces. Międzynarodowi krytycy, w przeciwieństwie do większości swoich amerykańskich kolegów, zachwycili się filmem, porównując go do wczesnych obrazów braci Coen i Tarantino, a dystrybucją zajęli się hollywoodzcy potentaci - bracia Weinstein. Co takiego jest w „Blue Ruin", że udało mu się wyjść przed szereg rozlicznych, kręconych w pół-amatorskich warunkach filmów? Otóż jest on jest perfekcyjnie zrealizowany, pełen artystycznie skomponowanych kadrów, a poza tym trzyma w napięciu, zaskakuje. Piękne plenery Virginii kontrastują tu z przerażającą przemocą. I, co jest może najważniejsze, gwałt staje się tu udziałem zwykłych ludzi, elementem niemal codziennym. Zostaje wpisany w amerykańską prowincję. Saulnier łamie mity - pokazuje świat, w którym marzenia o małej stabilizacji muszą zderzyć się z przerażającą rzeczywistością." (Barbara Hollender, "Rzeczpospolita")

"Z początku wszystko wskazuje na to, że Dwight będzie kolejnym kliszowym antybohaterem na miarę Jasona Stathama wymierzającego sprawiedliwość wedle z góry zaplanowanego co do sekundy planu. Nic bardziej mylnego, gdyż jak się szybko okazuje, główny bohater, będąc wyjętym z własnego kontekstu, jest szaraczkiem, jakich wiele na ulicy. On także się potyka, popełnia błędy i wydaje się być niezdarny czy nieporadny. Jednak jego żądza zemsty jest większa niż jakiekolwiek przesłanki stojące za tym, aby tego nie czynić – prowadzi to Dwighta przez mieściny wypełnione po brzegi stereotypowymi redneckami, złodziejami oraz kierowcami tirów w na tyle zgrabny sposób, iż kolejne scenerie i wydarzenia hipnotyzują widza. W końcu, gdy Dwight trafia na ostatnią prostą swojej przygody, która zaprowadzi go do domu rodziny mordercy, dopiero wtedy objawi się widzowi prawdziwy sens filmu. Saulnier stara się zakomunikować widzowi przez cały seans, że przemoc jest chorobą dziedziczną, zaś ostatnia scena z pewnością zasieje w głowach widzów więcej pytań niż odpowiedzi, pomimo tego, że nie jest to przykład kina kontemplacyjnego." (Jan Stąpor, hatak.pl)

"Przez cały czas nie jest jasne, kto jest tu tym złym i czy poczciwa twarz Dwighta nie jest zmyłką – przecież Jerry w „Fargo" też taką nosił, przenosząc się na ciemną stronę mocy. Saulnier unika pokazania tego momentu. Jego Dwight podąża do celu w ciszy i spokoju, które budują niezwykłą atmosferę filmu – przerażające oczekiwanie na nie wiadomo jak wielkie okrucieństwo. Nie w nim jednak kryje się główna zaleta „Blue Ruin". Jest nią raczej umiejętne pobudzenie do życia kina noir, balansowanie między dwoma tradycjami: kryminałami o gangsterach i kryminałami toczącymi się w domowych pieleszach, gdzie pierwsze skrzypce grają amatorzy w świecie zbrodni." (Urszula Lipińska, stopklatka.pl)

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!