repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
W drodze reż. Walter Salles
Aktualności

Nieustannie w drodze z jazzem i bluesem w tle

13 wrz

14 września zapraszamy na premierę W drodze Waltera Sallesa w kinie Helios Nowe Horyzonty.

Istotną rolę w książce Jacka Kerouaca odegrała muzyka jazzowa. Jazz nieustannie rozbrzmiewał w tle powieści. Kompozytorem oryginalnej muzyki do filmu Waltera Sallesa W drodze jest Argentyńczyk Gustavo Santaolalla, zdobywca Oscarów za ścieżkę do Tajemnicy Brokeback Mountain (2005) w reżyserii Anga Lee i  Babel (2006) Alejandro Gonzáleza Iñárritu. Z Sellesem pracował już przy Dziennikach motocyklowych (2004). Obok oryginalnych kompozycji usłyszymy także piosenki jazzowej divy Elli Fitzgerald, czy bluesowe kawałki „Sona” House'a. W głównej roli wystąpiła jednak literatura.

„Zaczytani w Prouście, Nietzschem, francuskich poetach wyklętych, bohaterowie W drodze chcieliby, by ich własne życie dorosło do literatury. Sal Paradise, który jest równocześnie narratorem filmu, wręcz nie rozstaje się z notatnikiem. Czy pracując fizycznie w polu, czy zaliczając orgietkę w meksykańskim burdelu, nie przestaje być zachłannym na życie artystą. Bliżej mu jednak do uważnego obserwatora niż pogrążonego w amoku uczestnika (jak Dean) czy filozofującego poety (jak Carlo). Powojenna „Beat Generation” to pokolenie ludzi w drodze, ale pędzących pod prąd, na złamanie karku. Brazylijski reżyser próbuje oddać tempo tej jazdy, uchwycić kalejdoskop mijanych pejzaży, korowód postaci, ale i cenę, jaką trzeba zapłacić za beztroskie pomieszanie życia ze sztuką.”

Anita Piotrowska, „Tygodnik Powszechny”

„Salles naśladuje spontaniczny rytm prozy Kerouaca, kojarzony z oddechem. Fenomenalnie odtwarza materialny wygląd Ameryki roku 1947 czy 1950, tak że nie czuje się stylizacji. Wąskie, pustawe drogi, sklepiki, z których łatwo się kradnie, stacje benzynowe jak z obrazów Hoppera - wszystko to wydaje się czymś naturalnym. (…)

Ujmującą cechą filmu Sallesa, w swojej konstrukcji podobnego do Dzienników motocyklowych wg. Guevary, jest to, że ukazuje świat bez granic i pozwala widzowi zanurzyć się w rzeczywistości, spróbować ogarnąć ją w całości, zaakceptować. I choć nie całkiem udało się podtrzymać w filmie to euforyczne napięcie, pozostało wrażenie nieogarnionej amerykańskiej przestrzeni, ożywcze i niezwykłe w obecnej epoce telewizyjno-internetowej. Obstawieni obrazami i informacjami mamy - paradoksalnie - poczucie ciasnoty, jesteśmy mniej ciekawi świata. Film Sallesa pomaga tę barierę przełamać. Daje niezły odpowiednik zdań Kerouaca, którymi kończy swoją powieść: A ja siedzę na starym, zniszczonym nabrzeżu rzeki, patrzę na ogromne, ogromne niebo nad New Jersey i czuję cały ten surowy kraj toczący się jednym wielkim, nieprawdopodobnym masywem aż na Zachodnie Wybrzeże, widzę całą tę pędzącą drogę, wszystkich ludzi śniących w jego bezmiarze....”

Tadeusz Sobolewski, „Gazeta Wyborcza”

„Film Sallesa to gwiazdorska obsada, creme de la creme młodego Hollywood. Gwiazdy jednak pozwoliły sobie zgasnąć, po to, aby mogły rozbłysnąć ich postacie. Wybaczam więc filmowi jego komercyjność, jego wizualne skróty i reinterpretacje niektórych wątków z książki i biografii beatników. Beatnicy u Sallesa nie są lalusiowaci, nie są plastikowi ani pretensjonalni. A jeżeli są – to dokładnie tak, jak pretensjonalna jest powieść W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta. Kiedy W stronę Swanna łączy się z kowbojskim "w stronę zachodzącego słońca" efekty bywają naprawdę wzruszające.

I chociaż denerwuje pewna naiwność i hollywoodzki rozmach W drodze, to jednak emocjonalna prawda gry aktorskiej broni go przed osunięciem się w kicz. Trzeba się chyba pogodzić z faktem, że beat generation jest częścią popkultury – nie ma już swojego rewolucyjnego poweru, a jej poezja stała się sztampą. Na pewno nie ma tam już żadnego "it". Jednak trudno odmówić temu filmowi siły z jaką zachęca do poszukiwania "it" na własną rękę. Kto wie, w jakich miejscach możemy je znaleźć.”

Karolina Sulej, natemat.pl

Walter Salles: „Dzisiaj, gdy ludzie spędzają pół życia przed telewizorami, idea doświadczania świata na własnej skórze jest niemal równie rewolucyjna jak w czasach Kerouaca. Oglądanie na żywo Big Brotherów nie zastąpi własnego obcowania z ludźmi. Poza tym jest to uniwersalna opowieść o wchodzeniu w dorosłość. W każdym czasie młodzi ludzie zastanawiają się, w jaką stronę iść. W drodze jest książką o tym momencie, gdy nie mamy jeszcze w sobie pewności, gdy zadajemy pytania, na które nie znamy odpowiedzi.

Pan już jest na innym etapie...

Gdy wiele lat temu zaczynałem podróż z bitnikami, prowadziłem życie nomady. Dziś mam żonę i dwoje dzieci. Zmieniają się moje motywacje i cele. Zrobienie filmu to ogromny wysiłek emocjonalny i fizyczny: podczas zdjęć tracę 8–10 kilogramów. Wszystko zatrzymuje się, żyję robotą. A mając rodzinę, muszę znaleźć równowagę między życiem a pracą.

Przestał pan wierzyć w kino?

Jak mógłbym, skoro powstają takie filmy jak Pewngo razu w Anatolii czy Martwa natura? Turek Nuri Bilge Ceylan i Chińczyk Jia Zhang-ke pokazali, że humanistyczne kino pomaga zrozumieć świat. Film Ceylana zaprowadził mnie w rejony, w jakich dotąd nie byłem. Nie mam na myśli krain geograficznych. Myślę o podróży w głąb człowieka. W takie rejony kiedyś zapuszczał się Tarkowski, dzisiaj potrafi to Haneke.”

Rozmowa z reżyserem, „Rzeczpospolita”

W drodze Waltera Sallesa w programie kina

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!