repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Do utraty tchu reż. Jean-Luc Godard
Aktualności

Nowofalowy klasyk - "Do utraty tchu" Jeana-Luca Godarda

26 lis

Od 27 listopada w Kinie Nowe Horyzonty.

Michel Poiccard (Jean-Paul Belmondo) to przystojny i zbuntowany młody mężczyzna. W Marsylii kradnie samochód, w schowku znajduje broń. To przy jej pomocy zabija policjanta. Jedzie do Paryża. Zdaje sobie sprawę, że zostało mu mało czasu - za kilka godzin będzie najbardziej poszukiwanym człowiekiem w kraju. Nie przejmuje się tym jednak. Wciąż najważniejsze dla niego są: miłość do amerykańskich filmów i romans z Patricią, studentką Sorbony (Jean Seberg). Razem planują uciec do Włoch. Wcześniej Michel chce odebrać pieniądze od swojego dłużnika. Sytuacja komplikuje się, kiedy okazuje się, że dłużnik zniknął, a dziewczyna zachodzi w ciążę. Pozbawiony możliwości ucieczki Michel czuje się coraz bardziej osaczony.

Do utraty tchu to jeden z najważniejszych filmów francuskiej nowej fali. Reżyser zastosował w nim innowacyjne środki – naturalne plenery, improwizację aktorów, kamerę „z ręki”, dzięki czemu osiągnął wrażenie podglądania rzeczywistości. Jego dzieło zainspirowało dziesiątki filmowców i kompletnie zmieniło sposób myślenia o filmie. Prosta historia wzorowana na amerykańskim kinie noir została opowiedziana w zupełnie nowatorski sposób. Nawet po pięćdziesięciu latach wciąż zachwyca świeżością i oryginalnością. Ten klasyk się nie starzeje.

Do utraty tchu w programie kina

"Bezwzględny złoczyńca i zarazem niepoprawny romantyk spierający się wzajemnie w osobie Michela jest swoistą ikoną wyzwolenia w dokonywaniu wyborów. Od tej chwili kino może wybierać pomiędzy silną ramą starych, utartych konwencji, a swobodą i nieskrępowaniem twórczym jaką przyniosła nowofalowa rewolucja. Jednak pojawiła się nie tylko wolność. Godard wspomina o jeszcze jednym ważnym dla niego aspekcie, który może stanowić doskonałe podsumowanie refleksji na temat kina: w kinie osiągnięcie Nowej Fali, Truffaut, Rivette’a,  mnie i paru innych stanowiło przywrócenie kinu czegoś, co z niego zniknęło, czyli miłości do samego kina. Kochaliśmy kino bardziej niż kobiety, pieniądze, wojnę. To kino pozwoliło mi odkryć życie i zajęło mi to w zasadzie 30 lat, bo musiałem przejść przez wszystko, co sam projektowałem na ekran… ale bez miłości, nie ma filmu (Paweł Mościcki, Godard. Pasaże, wyd. korporacja  ha!art, wydanie I, Kraków - Warszawa 2010, str. 206)." (www.obliczakultury.pl)

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!