repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Uciekinier z Nowego Jorku reż. Michael Obert
Aktualności

"Uciekinier z Nowego Jorku" Michaela Oberta z Jarmuschem w tle

3 lip

Od 4 lipca w Kinie Nowe Horyzonty.

Gdy Louis Sarno – amerykański muzykolog, etnolog i globtrotter – usłyszał któregoś dnia w radiu pewną piosenkę, zafascynowała go tak mocno, że postanowił prześledzić historię jej powstania. Zaprowadziło go to do środkowoafrykańskiego tropikalnego lasu, gdzie odnalazł plemię Pigmejów o nazwie Bajaka. Zamieszkał z nimi, nauczył się języka i związał się z Pigmejką, z którą ma 13-letniego syna o imieniu Samedi. Gdy jego syn poważnie się rozchorował, obiecał mu, że gdy wyzdrowieje zabierze go do miejsca, z którego pochodzi. 25 lat od wyjazdu z kraju Louis zabiera syna w podróż do Stanów Zjednoczonych. W trakcie pobytu odwiedzają m.in. słynnego reżysera Jima Jarmuscha, który będzie starał się przywołać odległe wspomnienia o Sarno. Mężczyźni składają również wizytę bratu emigranta, który zachodzi w głowę, w jaki sposób obaj poszli w życiu zupełnie inną drogą.

Uciekinier z Nowego Jorku w programie kina

Michael Obert, reżyser: "Dla mnie punktem wyjścia była muzyka. Historia rozpoczyna się w momencie, kiedy Louis usłyszał w radiu muzykę, był nią poruszony. Zawsze chciał zostać kompozytorem, jest świetnym słuchaczem, najpierw słucha, zanim coś zobaczy. Dla niego wszystko zaczęło się od tej pigmejskiej pieśni. To ona przyszła do niego, a on postanowił znaleźć źródło, podążać jej śladem, który zaprowadził go do Bayaka. I to jest powód, dla którego znalazł się właśnie w lesie deszczowym. Pierwszej nocy, kiedy podaliśmy sobie ręce i zaczęliśmy rozmawiać, Louis w pewnym momencie powiedział do mnie: Michael, musisz tego posłuchać, włączył discmana z dwoma głośnikami, to była płyta CD z szesnastowieczną muzyką Williama Byrda. Jesteśmy w lesie deszczowym, w archaicznym świecie, otoczeni przerastającą nas naturą, i słuchamy tej muzyki. Nie znałem jej wcześniej, lecz kiedy usłyszałem ten utwór, poczułem coś w rodzaju wezwania. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że zrobię ten film, nie jestem przecież filmowcem, jestem pisarzem. Ten pomysł pojawił się dopiero dwa lata później. I już wiedziałem, że wszystko w tej historii odnosić się będzie do Kyrie, mszy napisanej przez Byrda. Kiedy wróciliśmy ze zdjęć, zamknęliśmy się w montażowni i powiedzieliśmy sobie: zapomnijmy o dramaturgii, trzymajmy się tej mszy, tej konstrukcji, zajmijmy się liturgią i jej strukturą. Zacznijmy od Kyrie, aż po Gloria, Sanctus, Agnus Dei. Członkowie Bayaka modlą się w filmie. Jest w tym pewien rodzaj duchowości, chodzi o naturę, drzewa. Boga. Nawet jeśli nie wiesz, że to jest msza, to i tak coś się w tobie zmienia, nie musisz być nawet religijny, żeby tego doświadczyć i zrozumieć. Muzyka w tym filmie rozwija się ku czemuś, ku czemuś się kieruje." (popmoderna.pl)

"Afrykański las, w którym "uciekinier z Nowego Jorku" odnalazł dom, ma pierwowzór w projekcie leśnego życia ze słynnego "Waldena" Henry'ego Davida Thoreau. "Teraz, kiedy ustanowiono republikę - pisał 150 lat temu Thoreau - nadszedł czas, aby rozejrzeć się za państwem prywatnym". Ideał outsidera: żyć osobno, ale w harmonii ze światem. W filmie Oberta cytowana jest piękna myśl Sarno o tym, co go zachwyciło podczas pierwszego pobytu u Pigmejów. Siedział wśród nich, nie rozumiejąc ani słowa, i poczuł się jak dziecko w rodzinnym domu przy stole. Dlatego że było się wśród swoich, wcale nie trzeba było się porozumiewać. Być osobnym wśród ludzi - czy tak właśnie nie jest najlepiej? Czy nie na tym polega dzisiejszy pęd ku prywatności? Ktoś powie: nie trzeba jeździć do Pigmejów, tak samo się czuję na zatłoczonej nowojorskiej avenue - osobno we wspólnocie.

Sarno w Deszczowym Lesie odnalazł coś jeszcze. Kiedy w pierwszej scenie filmu widzimy, jak siedzi w środku puszczy z papierosem i moczy nogi w płytkim, przejrzystym strumieniu, przypominają się zdania z "Waldena": "Czas jest tylko strumieniem, w którym łowię ryby. Czerpię z niego, ale pijąc, dostrzegam piaszczyste dno... Przebijamy się przez Paryż i Londyn, przez poezję, filozofię i religię, aż dotrzemy do twardego dna, do tego, co możemy nazwać rzeczywistością... I wówczas powiemy: o to niewątpliwie szło"." (Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Wyborcza")

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!