repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Aktualności

Muzycy i muzyka we "Franku" Lenny'ego Abrahamsona

9 lip

Od 11 lipca w Kinie Nowe Horyzonty.

Frank, charyzmatyczny lider muzycznego zespołu, chowa twarz pod wielką maską, której nigdy nie zdejmuje – ani przed fanami, ani przed najbliższymi, Co chce ukryć ten niezwykły człowiek i genialny muzyk? Czy komuś uda się odkryć jego tajemnicę i prawdziwe oblicze?

Pewnego dnia Frank z zespołem przyjeżdża zagrać koncert w małym nadmorskim mieście, gdzie mieszka Jon. Ten trzydziestolatek ma śmiertelnie nudną pracę i wciąż mieszka z rodzicami, jednak nie pogodził się jeszcze z losem – w każdej wolnej chwili próbuje komponować piosenki i pielęgnuje marzenie o muzycznej karierze. Szczęście uśmiecha się do niego, gdy na skutek przypadku Frank i jego szalona partnerka Clara proponują mu, by dołączył do ich zespołu. Warunek jest tylko jeden: Jon musi porzucić wszystko i zaszyć się z nimi na pustkowiu, by wspólnie nagrać najbardziej bezkompromisowy album w historii muzyki.

Frank w programie kina

"Trudny do gatunkowej kwalifikacji (ani to dramat, ani czarna komedia) „Frank" Lenny'ego Abrahamsona to kolejny, po „Zacznijmy od nowa" Johna Carneya, film tegorocznego lata, którego bohaterowie są muzykami, a wykonywane przez nich kompozycje istotną częścią fabuły. I na tym podobieństwa się kończą.

Nie tylko dlatego, że akcja u Carneya rozgrywa się w Nowym Jorku, a u Abrahamsona głównie na irlandzkiej prowincji. Pomysł jego scenarzystów: Jona Ronsana i Petera Straughana, by tytułowy bohater przez niemal cały film ukrywał twarz w wielkiej plastikowej głowie, wydaje się szalony. Ale oni tego nie wymyślili. Zainspirowała ich kultowa postać alternatywnego brytyjskiego rocka – Christopher Mark Sievey (1955–2010). Ten muzyk i komik, twórca i lider grupy The Freshies,  w latach 70. i 80. jako Frank Sidebottom występował na scenie i w komediowych programach telewizyjnych z wielką sztuczną głową." (Marek Sadowski, "Rzeczpospolita")

"Nonszalanckie piosenki stanowią we „Franku" kontrapunkt dla dosyć gorzkich relacji między postaciami. W zespole niby jest jedność, ale to w istocie grupa zagubionych, wrażliwych dusz. Razem cierpią, także z powodu wspólnej, nieszczęśliwej przeszłości, rywalizują o względy Franka i wreszcie razem udowadniają, że dobrze im w tym położeniu. Wspólny głos szybko bowiem znika, gdy okazuje się, że mieliby grać dla kogoś poza sobą i konfrontować się z publicznością. Na to są zbyt delikatni i przeczuleni. Nie założyli bandu, żeby robić karierę. Założyli go, żeby się w nim schronić, zamknąć się w grupie ludzi, którzy, jak się wydaje, rozumieją się nawzajem i chętnie przyłączają się do exodusu z rzeczywistości do leśnej chatki." (Urszula Lipińska, stopklatka.pl)

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!