repertuar

wczoraj
dzisiaj
jutro
PWŚCPSN
loading

dzisiaj

 
0
strona główna
Widzę, widzę reż. Severin Fiala, Veronika Franz
Aktualności

Nagroda Publiczności 16. MFF T-Mobile NH - "Widzę, widzę"

11 lut

Od 12 lutego we Wrocławiu tylko w Kinie Nowe Horyzonty.

Surrealistyczny horror, psychologiczny thriller, kino transgresyjne? Wstrząsająca fabuła pary dokumentalistów Severina Fiali i scenarzystki Ulricha Seidla, Veroniki Franz, choć wymyka się filmowym konwencjom, zbudowana jest w oparciu o klasyczne formy sterowania uwagą widza. Każdy kadr to scena, na której zgromadzono znaki-pułapki. Wydaje się, że prowadzą one prostą ścieżką ku prawdzie – nic bardziej mylnego. Dziesięcioletni bracia bliźniacy, Lucas i Elias, spędzają wakacje w letnim domu. Są nierozłączni i niemal identyczni, mimo że jeden wygląda na bardziej strachliwego i wrażliwszego, ulega szalonym pomysłom nieokiełznanego brata. Ich matka wraca ze szpitala z twarzą owiniętą bandażami. Rozdrażniona, nieszczęśliwa i obolała nie przypomina dawnej słodkiej mamy, wprowadza we wspólne życie nowe zasady. Chłopcy z dnia na dzień nabierają podejrzeń, że nie jest tą, za którą się podaje. Tworzą opozycyjny front wobec jej coraz bardziej agresywnych zachowań. By odkryć, co stoi za cierpieniem matki, sięgną po drastyczne środki.

Wielokrotnie nagradzany na międzynarodowych festiwalach fabularny debiut Severina Fiali i Veroniki Franz zachwycił widzów 15. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu - otrzymał Nagrodę Publiczności. Z kolei Martin Gschlacht, operator Widzę, widzę, podczas ceremonii wręczenia Europejskich Nagród Filmowych w Berlinie odebrał Prix Carlo Di Palma za najlepsze zdjęcia. Widzę, widzę został zgłoszony jako kandydat do Oscara reprezentujący Austrię w kategorii filmu nieanglojęzycznego.

Widzę, widzę w programie kina

"Po seansie Widzę, widzę musiałem kilkakrotnie upewnić się, że to, co właśnie obejrzałem nie wyszło spod ręki Michaela Haneke. Od strony formalnej i tematycznej jest to bowiem wspaniałe nawiązanie do wczesnych dokonań austriackiego mistrza, takich jak Benny's Video czy Funny Games. Severin Fiala i Veronika Franz robią jednak wystarczająco dużo, by ich dzieło nie było tylko kopią stylu ich rodaka. (…) Doskonałe aktorstwo młodych bohaterów, wysmakowane zdjęcia, zaplanowana w najmniejszych detalach scenografia - to wszystko sprawia, że "Widzę, widzę" przypomina idealnie skomponowaną sonatę, w której nie fałszuje ani jedna nuta. Współpracujący z Ulrichem Seidlem dokumentaliści zaskakują filmem dalekim od naturalistycznej obserwacji, bardzo przemyślanym plastycznie, wręcz malarskim z natury. Małe dzieło sztuki Fiali i Franz wymyka się jednocześnie gatunkowym kategoryzacjom. Choć nie jest klasycznym horrorem, przerazi niejednego widza, a przymiotnik "psychologiczny" pasuje do niego jak do mało którego filmu. (…) Dla filmów takich jak ten należałoby utworzyć odrębną kategorię. Może slow thriller?" (Dawid Myśliwiec, www.t-mobile-trendy.pl)

"Veronika Franz zerwała z seidlowskim surowym realizmem, by stworzyć sugestywny horror inicjacyjny zakotwiczony w dziecięcych lękach i fantazjach. Za pomocą niepokojących obrazów i mylącego montażu twórcy mnożą fałszywe tropy, podając w wątpliwość autentyczność tego, co dzieje się na ekranie. "Widzę, widzę" to także film o odkrywaniu siły przemocy i manipulacji w relacjach rodzinnych." (Mariusz Mikliński, "Aktivist")

"Jeśli kilka lat temu światem kina szarpnęły obrazy z "Białej wstążki" Michaela Haneke, przekonując, że torturowanie dzieci koniec końców obraca się przeciwko dorosłym, Franz i Fiala skwapliwie podchwytują tę myśl. W "Goodnight Mommy" serwują cały wachlarz scen, których pewnie nawet Haneke nie byłby w stanie sobie wyobrazić. Skłaniają się ku eskalacji konfliktu między matką i dziećmi - zaskakująco pomysłowymi jeśli chodzi o wymyślanie kolejnych tortur i nadspodziewanie niewinnymi w wyobrażaniu sobie ich konsekwencji. Jednak gdy twórca "Białej wstążki" szedł w stronę szerokiej refleksji drobnymi zbrodniami tłumacząc ogromną tragedię ludzkości, Fiala i Franz rozluźniają więzy i skrywają się za dobrodziejstwem kina gatunkowego. Odwołują się zarówno do horroru, jak i do kina zemsty, wymierzając swój film sprawiedliwie przeciwko obu stronom barykady. Winę rozdzielają o równo między matkę i dzieci, żonglują jedynie naszą wobec nich sympatią. Co prawda na rzecz tego rozwiązania - jak i ostatecznego przygaszenia ponurej wizji snutej przez cały film - kręcą fabułę o jedną scenę za długą, mimo to pozostawiają przeświadczenie o istnieniu w narodzie austriackim złej siły. Siły drzemiącej w piwnicy, albo w sąsiedztwie, niezbyt daleko, gdzieś na wyciągnięcie ręki." (Urszula Lipińska, "Spark Magazine")

więcej o filmie i reżyserach

czytaj także

Polub nas

Bądź na bieżąco, dołącz do newslettera!